Dwustu lat!
Marta Kocur jest jedną z najstarszych mieszkanek Rydułtów. Kilka dni temu ukończyła dziewięćdziesiąt siedem lat.
Marta Kocur przeżyła dwie wojny, ciężką pracę na kopalni. Wychowała dziewięcioro dzieci. Na nic nie narzeka. Z werwą wspomina stare czasy. Jest energiczna i nie wygląda na swój wiek. Ani się nie spodziewałam, że tyle lat przeżyję! - powiedziała „Nowinom Wodzisławskim” wiekowa kobieta. Kilka dni temu obchodziła dziewięćdziesiąte siódme urodziny. Z tej okazji odwiedzili ją Joanna Wieczorek, kierownik rydułtowskiego Urzędu Stanu Cywilnego oraz Alfred Sikora, burmistrz Rydułtów. Życzyli jej zdrowia i dwustu lat życia. Przy urodzinowym cieście i kawie pani Marta chętnie opowiadała o dawnych czasach. Urodziła się 29 października 1908 roku w Szczerbicach. Kiedyś to była jeszcze Solarnia. Nie mieliśmy tam ani szkoły, ani sklepu. Tylko parę chałup stało krytych strzechą. A dzisiaj świat się zupełnie zmienił, bo chłopy robili dzień i noc. Czernica bardzo się rozbudowała i jest tam wszystko, czego ludzie potrzebują - snuła opowieść wiekowa rydułtowianka. Chodziła do szkoły w Gaszowicach. Jej rodzice nazywali się Franciszek i Franciszka Brzezina. Wychowała się w wielodzietnej rodzinie, było ich w domu dziesięcioro rodzeństwa: trzej bracia i siedem sióstr, ale jeden z braci zmarł. Zastraszy kolei najstarszy brat, Franciszek był dyrektorem szkoły w Brzezince koło Oświęcimia. Do dzisiaj z rodzeństwa żyje tylko pani Marta i najmłodsza siostra, Berta Mazelanik.
Mąż Marty, Wilhelm, był z zawodu mistrzem blacharskim, pracował przy budowie domów. Razem wychowali dziewięcioro dzieci: pięć córek i czterech synów. Pani Marta przeżyła troje swoich dzieci. Przez cale życie ciężko pracowała, najpierw na gospodarstwie, a potem, kiedy mąż zachorował, poszła do pracy na kopalnię „Rydułtowy”. Dostała zatrudnienie najpierw w sortowni, na zakładzie przeróbczym, potem pracowała jako sprzątaczka w budynku dyrekcji. Ile my się narobili. Na rumpli my prali, a teraz taki fajne pralki ludzie mają – mówi pani Marta.
Nie ma żadnej recepty na długie życie. Może jedną: je wszystko, ale z umiarem. Niewiele. Dzięki temu zachowała szczupłą, młodzieńczą sylwetkę i pogodę ducha.
Iza Salamon