Protest mieszkańców
Protest przeciwko planom wybudowania stacji bazowej telefonii komórkowej w centrum wsi skierowali mieszkańcy do władz gminy. Obawiają się oni, że fale elektromagnetyczne będą szkodliwe dla ich zdrowia. Mają pretensje do wójta, że nie poinformował społeczności lokalnej o tych planach. Ten jednak twierdzi, że wszystko odbyło się zgodnie z obowiązującymi procedurami.
Spóźniłem się na sesję, bo ludzie chcieli mnie wieszać – grzmiał na sesji radny Krzysztof Widz ze Skrzyszowa. Mieszkańcy są oburzeni, że powstanie maszt wysokości kilkunastu metrów w centrum wsi. Jest decyzja wójta, a nie było na ten temat żadnej informacji. Gdy była propozycja budowy takiej stacji na gimnazjum to dyrektor przeprowadził referendum, każdy dostał kartkę i mógł wyrazić swoje zdanie.
Informacja była na tablicach ogłoszeniowych i w Internecie – bronił się wójt Józef Pękała. Sprawa była dokładnie badana, zostały zachowane wszystkie procedury.
Podczas sesji radny Widz stwierdził, że mieszkańcy będą protestować i już zbierają podpisy pod odpowiednim pismem do wójta. Protest poparło około 80 osób – mieszkańców centrum Skrzyszowa, którzy są oburzeni tym pomysłem. Decyzja wójta o środowiskowych uwarunkowaniach zgody na realizację tego przedsięwzięcia jest datowana na 20 stycznia a miała być wywieszona na tablicy 31 stycznia. Tymczasem mieszkańcy twierdzą, że ogłoszenie pojawiło się dopiero 20 lutego.
Zostało to zrobione po cichu, tak, że nie wiadomo czy mieszkańcy będą się mogli odwołać – twierdzi Krzysztof Widz. Gdy ogłaszane jest zebranie wiejskie to ogłoszenia są w każdym sklepie. Sprawa powinna zostać przedstawiona radnym, sołtysowi i członkom rady sołeckiej. A zostało to zrobione poza plecami i to najbardziej boli. O takie anteny jest zawsze wiele buntu, więc powinny zostać przeprowadzone konsultacje z mieszkańcami. Wniosek o budowę stacji został złożony już w sierpniu, można więc było poinformować mieszkańców choćby w gazetce gminnej. A nic o tym nie wiedzieli nawet radni.
Takie stacje muszą być, ale powinno się je budować w terenie mniej zabudowanym – mówią Bronisława i Walter Knurowie, inicjatorzy protestu. Można taką antenę zbudować na polach gołkowickich. W Skrzyszowie jest już stacja telefonii komórkowej, ale znajduje się niedaleko planowanej autostrady i pobliskie domy zostaną wykupione. A tutaj w promieniu 50 metrów jest 10 posesji. Wójt nie musiał się do nas fatygować, ale mógł przekazać informację radnym czy sołtysowi. Będziemy zbierać podpisy pod protestem przeciwko budowie tej stacji.
Mieszkańcy zwracają uwagę, że to już kolejna uciążliwa inwestycja w tym rejonie. Działa tam warsztat samochodowy i lakiernia. Właściciel tego zakładu chce jeszcze doprowadzić do powstania anteny telefonii komórkowej.
To jest teren zabudowy mieszkalnej – tłumaczą państwo Knurowie. A mamy bardzo uciążliwe sąsiedztwo. Warsztat pracuje na dwie zmiany a jak zaczną gazować autami to hałas jest ogromny. Gdy pracuje lakiernia to lepiej wyjechać do znajomych na kawę. Widać, że sąsiad już od dawna przygotowywał się do budowy tej anteny. Zaczął stawiać dobudówkę o bardzo grubych fundamentach – pewnie, żeby wytrzymała obciążenie masztu. A nikt o tym nie wiedział, teraz, gdy sprawa wyszła na jaw to radni, sołtys i członkowie rady sołeckiej ze zdziwienia gęby porozdziawiali.
Wójt Józef Pękała twierdzi, że wszystko odbyło się z obowiązującymi procedurami. Miałem świadomość, że może się to spotkać z protestem społecznym, dlatego podeszliśmy do tego z wyjątkową starannością – tłumaczy wójt. Muszę jednak wykonywać decyzje administracyjne, do których jestem zobowiązany. Mogłem wydać negatywną decyzję tylko wówczas, gdyby raport o oddziaływaniu na środowisko był negatywny lub inwestycja była niezgodna z planem.
(jak)