Za a nawet przeciw
Starosta chce kupić fotoradar i przekazać go gminom. Szkopuł w tym, że nikt nie chce go wziąć.
Starostwo na stacjonarny fotoradar chce wyłożyć 100 tys. zł i przekazać go jednemu z miast, które ma u siebie Straż Miejską (Rydułtowy, Radlin, Wodzisław). W gminach mają się pojawić wysięgniki stacjonarne, gdzie, zgodnie z harmonogramem, instalowane będzie wspomniane urządzenie. Wystawianiem mandatów zajmie się miasto, do którego fotoradar trafi. Na pomyśle zarobić mają wszystkie gminy (otrzymają pieniądze z mandatów wystawionych na ich terenie) oraz policja, która zajmie się obsługą techniczną.
Choć większości pomysł się podoba, to konkretnych decyzji brak. Uważamy, że obsługą fotoradaru powinien zająć się Wodzisław, ponieważ ma większe możliwości i łatwiejszy dostęp do dokumentacji – mówi Barbara Magiera – burmistrz Radlina. Podobnego zdania jest Alfred Sikora – burmistrz Rydułtów. Zupełnie inaczej sprawę oceniają władze Wodzisławia. Podchodzimy do tej propozycji sceptycznie. Mamy już u siebie fotoradar zainstalowany w samochodzie. Spełnia on swoje zadanie. Służy nie tylko do karania, ale także działa prewencyjnie. Liczba nakładanych mandatów wyraźnie spadła – tłumaczy Jan Zemło – wiceprezydent Wodzisławia.
Pomysłodawca całej koncepcji – wicestarosta Józef Żywina twierdzi, że mimo wszystko fotoradar zostanie kupiony. Na drogach powiatu jest bardzo dużo niebezpiecznych miejsc i takie urządzenie jest niezbędne. Trudno – jeśli miasta nie dojdą do porozumienia, to urządzenie przekażemy policji. Gdyby tak się stało, żaden z samorządów na tym nie zarobi – mówi Józef Żywina.
(raj)