Kobiety z naszej kopalni
Panie z administracji, centrali, zakładu przeróbczego, laboratoriów, magazynów i lampowni. Bez tych kobiet kopalnia Rydułtowy-Anna nie mogłaby istnieć, dlatego założyły swój związek. Jedyny taki w całej Europie.
Ludzie żyją w przekonaniu, że kobiety, które pracują na kopalni, zarabiają krocie i w ogóle żyją jak pączki w maśle. Okazuje się, że nic bardziej błędnego. Pracuję tutaj ponad trzydzieści lat i jeszcze nie widziałam ponad tysiąca złotych wypłaty - mówi jedna z telefonistek na kopalni Rydułtowy - Anna Ruch II. Wtórują jej inne kobiety pracujące na różnych stanowiskach w tym samym zakładzie. Chodzimy do pracy, żeby godniej żyć, żeby lepiej się żyło naszym rodzinom, a pracujemy nieraz za parę groszy. Zarabiamy mniej, niż kolega na równorzędnym stanowisku. Najwyższy czas sobie uświadomić, że kopalnia to nie tylko mężczyźni - powiedziały nam pracowniczki z kopalni Rydułtowy - Anna. Na szczęście od kilku miesięcy mają swój związek, który wypowiada się w ich imieniu. To Związek Zawodowy Kobiet w Górnictwie. Jedyna taka organizacja w polskich kopalniach. Jedyna w całej Europie. Powstała właśnie w Pszowie.
Baby walczą o swoje!
Na tak zwanych „płacówkach”, kiedy dyrekcja ze związkami ustala płace, kobiet nikt nie chciał słuchać. Nie dały jednak za wygraną. Przystąpiły do rozmów jako związek i wywalczyły dla siebie 5 proc. premii. Był to jeden z pierwszych sukcesów kobiecej organizacji w górnictwie. A jednak w porozumieniu płacowym nie było mowy o tych naszych 5 proc. Zapytałyśmy: jak to? Dołowi się należy, płuczce się należy i powierzchni się należy, a nam nie? - wspomina wydarzenia z ubiegłego roku Bogusława Staszowska, przewodnicząca ZZK. Związek został zarejestrowany w czerwcu ubiegłego roku. Najpierw było jednak zbieranie informacji drogą pantoflową i utrzymywanie wszystkiego w tajemnicy. Babom się w głowach poprzewracało - ironizowali górnicy. A jednak nie mieli racji. Nasz związek nie powstałby, gdyby wszystkie struktury związkowe, których na kopalni jest tak sporo, spełniały swoje zadania, do których są powołane - mówi Dorota Soczówka, rzecznik Związku Zawodowego Kobiet w Górnictwie na kopalni Rydułtowy-Anna. Dodaje, że związki zawodowe, zdominowane przez mężczyzn, nie wywiązywały się ze swojej roli, jeśli chodzi o kobiety. Zajęte swoimi sprawami, zdawały się nie dostrzegać, że kopalnia to nie tylko mężczyźni.
Spychane na margines
Oddajemy szacunek górnikom i doceniamy ich pracę, chcemy jednak zwrócić uwagę na fakt, że branża górnicza działa na zasadzie naczyń połączonych. Praca, którą na kopalni wykonują kobiety, jest równie potrzebna i też należy ją docenić, bo od niej również zależy bezpieczeństwo górnika na dole, a co za tym idzie nas wszystkich. Nasze sprawy były jednak bagatelizowane i to było głównym powodem tego, że powołałyśmy nasz związek - stwierdza Dorota Soczówka. Popierają ją inne panie. Faktycznie nikt nas nie traktował poważnie - uważa Stanisława Besta, członkini. W każdym związku 90 proc. to byli mężczyźni. A kto lepiej zrozumie kobiety, jak nie same kobiety? - dodaje.
Jedyną w górnictwie polskim kobiecą organizację wsparły w minionym roku była minister, dość kontrowersyjna, a jednak twarda obrończyni praw kobiet - Dorota Środa oraz Dorota Stasikowska -Woźniak, do niedawna pełnomocniczka wojewody śląskiego ds. równego statusu kobiet i mężczyzn. W tym tygodniu Związek Zawodowy Kobiet w Górnictwie organizuje spotkanie z okazji Dnia Kobiet. Zebranie odbędzie się, 8 marca, o godzinie 14.30 w siedzibie NOT-u w Pszowie. Zapraszamy panie z całej kopalni– mówi przewodnicząca związku. Zaproszenie otrzymały również „Nowiny Wodzisławskie”.
Iza Salamon