Zagłodził psa
Wychudzony rottweiler przetrzymywany na jednej z posesji w Ligocie Tworkowskiej.
Po interwencji Urzędu Gminy i policji zwierzę trafiło do schroniska w Raciborzu. Komisariat w Gorzycach prowadzi postępowanie w sprawie o znęcanie się nad zwierzęciem, właściciel jednak twierdzi, że fatalny stan psa był spowodowany chorobą a nie głodzeniem.
Informacja o tym, że na terenie jednej z posesji w Ligocie znajduje się pies w bardzo złym stanie fizycznym trafiła do Urzędu Gminy w Lubomi. Sprawę zgłoszono policji, która przeprowadziła interwencję. Na miejsce pojechali policjanci z gorzyckiego komisariatu, którzy stwierdzili, że pies jest w stanie skrajnego wyczerpania. Właściciel wyprowadził się z Ligoty, pozostawiając zwierzę w kojcu i doprowadzając do skrajnego wyczerpania zwierzęcia. Pies z trudnością się poruszał, słaniał na nogach, miał wystające żebra i kości miednicy, co świadczyło o długotrwałym głodzeniu. Na sutkach widać było narośla sprawiające ból – zwierzę nie mogło się na nie położyć. Wezwano rakarza i pracownika Urzędu Gminy, który wykonał dokumentację fotograficzną. Zdecydowano o umieszczeniu psa w schronisku dla bezdomnych zwierząt w Raciborzu. Właściciel psa wyprowadził się do Lubomi, ale nikogo tam nie zastano. Stwierdzono, że na posesji są kojce dla psów, ale zwierząt nie było.
Jak nam powiedziała Krystyna Krasek z Urzędu Gminy w Lubomi, za pobyt psa w schronisku zapłaci gmina a kosztami obciąży właściciela zwierzęcia po otrzymaniu rachunku. Właściciel psa, z którym początkowo nie udało się skontaktować, twierdzi, że jeździł do Ligoty i zwierzę karmił. A zły stan fizyczny rottweilera wynikał z choroby – pies ma raka. Jednak rakarz, który przewiózł zwierzę do schroniska stwierdził jego odwodnienie i wyczerpanie. Początkowo nawet mówiło się o konieczności uśpienia psa. Dostał on jednak w schronisku kroplówkę i został poddany leczeniu.
Z informacji, które przekazał nam komendant Komisariatu Policji w Gorzycach Jarosław Grudziński wynika, że właściciel stawił się na wezwanie i został przesłuchany. Tłumaczył, że psem się opiekował i dowoził mu jedzenie.
Prowadzimy sprawę z ustawy o ochronie zwierząt pod kątem znęcania się nad psem – mówi zastępca komendanta Jacek Żydek. Właściciel tłumaczył stan zwierzęcia chorobą. W schronisku rzeczywiście stwierdzono, że pies ma raka. Zasięgniemy opinii weterynarza, zostaną przesłuchani świadkowie. Decydująca będzie opinia weterynaryjna, która stwierdzi, czy fatalny stan fizyczny psa był wynikiem głodzenia.
W tej chwili trudno o tym wyrokować, ale można mieć wątpliwości, czy na stan zwierzęcia miała wpływ tylko choroba. Rozstrzygnie o tym badanie lekarskie, którego wyniki będą znane w najbliższym czasie.
(jak)