Jeden podpis tysiące strat
Kto zapłaci za kuriozalne błędy? Przez 10 lat wodzisławski dom kultury tracił miesięcznie kilka tysięcy złotych. Niekorzystne umowy na dzierżawę pomieszczeń klubu „Amber” podpisywał wicedyrektor Maciej Meisel. Jeden z dokumentów zobowiązuje dom kultury do zapłaty 60 tys. zł w przypadku wypowiedzenia umowy! Kto zapłaci za błędy dyrekcji? Na pewno nie Maciej Meisel, który z rąk prezydenta miasta odebrał nagrodę za szczególne zasługi dla kultury. „Trudno żebym się upominał, aby mnie więcej kasowano. To byłby absurd” – mówi Arkadiusz Mikułka, który liczy dni i godziny. Do końca lipca ma opuścić pomieszczenia domu kultury.
Kto odpowie za niegospodarność w Wodzisławskim Centrum Kultury?
Właściciel klubu „Amber”, znajdującego się w pomieszczeniach wodzisławskiego domu kultury przez 10 lat był traktowany wyjątkowo dobrze. Prowadzi tutaj swój prywatny biznes. Jak się okazało, miasto do interesu dopłacało. Sprawa wyszła na jaw, gdy do umów zajrzał nowy dyrektor Wodzisławskiego Centrum Kultury Andrzej Sobek. Nie ukrywam, że miałem wrażenie, że jestem nad wyraz dobrze traktowany. Trudno żebym się upominał, aby mnie więcej kasowano. To byłby absurd – mówi Arkadiusz Mikułka prowadzący klub „Amber”.
Woda, ciepło i podatek - gratis
Zgodnie z umową podpisaną w październiku 1996 r. przez 10 lat (umowa obowiązuje do 30 września 2006 r.) dzierżawca nie musi płacić za ogrzewanie, za wodę i za ścieki. Poza tym to dom kultury a nie on odprowadza podatek od nieruchomości (212 zł miesięcznie). Stawka czynszu była wyjątkowo korzystna i wynosiła 4,5 zł za m2 (miesięcznie ponad 823 zł brutto). Wzrastała ona co roku wraz ze wzrostem inflacji. W umowie z listopada 2005 r. ustalono ją na poziomie 7,51 za m2 (ok. 1380 zł brutto). Przez 10 lat dom kultury do interesu dopłacał duże pieniądze. Ustaliłem więc opłaty wyznaczone przez Radę Miejską i obowiązujące wszystkich przedsiębiorców dzierżawiących pomieszczenia od miasta. Przedstawiłem je drugiej stronie - mówi Andrzej Sobek.
Ściany urosły?
Zaproponowane opłaty są prawie czterokrotnie wyższe. Stawka czynszu wzrosła do 15 zł za m2. Poza tym dzierżawca jest zobowiązany płacić za ogródek piwny wystawiony na zewnątrz, za zimną i ciepłą wodę, a także uiszczać podatek od nieruchomości. Musi również podpisać osobną umowę z firmą wywożącą śmieci (do tej pory dzierżawca płaci 50% ogólnych kosztów). Nietrudno zauważyć, że różnica jest ogromna. Obecnie dzierżawca za sam czynsz płaci ok. 1380 zł brutto. Przyjmując warunki dyrektora musiałby płacić miesięcznie ponad 3100 zł. Po doliczeniu nieuwzględnionych wcześniej opłat kwota ta wzrasta do ok. 4 tys. zł miesięcznie.
Powyższe stawki naliczane są nie od 150 m2 jak do tej pory, ale od 171,64 m2. Pomieszczenie wymierzono ponownie i okazało się, że jest większe o 21 m2. Wliczono mi toalety, których adaptację wykonałem za własne pieniądze oraz schody – denerwuje się Arkadiusz Mikułka.
Nie ma ugody, jest wypowiedzenie
Mężczyzna dążył do ugodowego załatwienia sprawy. Przed sądem zaproponował, by stawka czynszu była o 5 zł niższa i wynosiła 10 zł za m2. Poza tym co roku miałaby wzrastać nie o stopień inflacji, ale o 10 %. Dyrektor tych warunków nie przyjął i 27 kwietnia wypowiedział dzierżawę lokalu.
Niewykluczone, że decyzja ta pociągnie za sobą kolejne wydatki wodzisławskiego domu kultury.
15 października 1998 r. wicedyrektor Maciej Meisel podpisał z dzierżawcą aneks do umowy, zakładający wypłatę przez WCK 60 tys. zł w przypadku wypowiedzenia umowy. Pod dokumentem nie ma pieczątki firmowej domu kultury ani podpisu księgowej. Właściciel klubu „Amber” twierdzi, że chodzi o zwrot pieniędzy wydanych na remont lokalu. Dyrektor Andrzej Sobek uważa, że to absurd. Przecież dzierżawca wykonywał remonty w celu zwiększenia swojego zysku. Jeśli coś robił to na pewno nie na rzecz domu kultury. Poza tym na czas remontu był zwalniany z czynszu – mówi Andrzej Sobek.
Nie byłem zwalniany z czynszu tylko był on zmniejszany, a to zasadnicza różnica – twierdzi Arkadiusz Mikułka. Dodaje, że już w pierwszych dniach pojawienia się nowego dyrektora wiedział, że przyszłość jego klubu stanęła pod dużym znakiem zapytania. Od samego początku byłem szczuty. Co rusz słyszałem, że mnie tutaj nie będzie. Miałem wylecieć już w maju. Byłem gotowy przyjąć warunki dyrektora, jednak podkładano mi kłody pod nogi i w końcu nie wytrzymałem – mówi Arkadiusz Mikułka.
Murem za dyrektorem domu kultury stoi wiceprezydent Wodzisławia Jan Serwotka, odpowiedzialny za miejską kulturę. Dyrektor informował mnie o sprawie na bieżąco. Nie twierdzę, że byłem z tych faktów zadowolony. Kultura nie może dopłacać do prywatnej działalności, dlatego właściciel klubu „Amber” otrzymał wypowiedzenie umowy – mówi Serwotka. Dodaje, że w opuszczonych niebawem pomieszczeniach ma powstać sala ćwiczeń dla zespołów działających w domu kultury.
#nowastrona#
Mętne wyjaśnienia
#nowastrona#
Mętne wyjaśnienia
Umowy ze strony domu kultury popisywał Maciej Meisel - zastępca dyrektora ds. administracyjno-technicznych. Jak mówi, robił to na polecenie ówczesnego dyrektora Ryszarda Kozłowskiego. Nie pamiętam dokładnie jak to było z pierwszą umową w 1996 r. Wiem, że był przetarg. Dyrektor Kozłowski był w komisji przetargowej i przypuszczam, że kazał mi umowy podpisywać jako osobie spoza komisji. Potem już na jego polecenie podpisywałem kolejne – mówi Meisel.
Ryszard Kozłowski zaprzecza. Twierdzi, że nie wydawał w tej sprawie konkretnych poleceń. Szczerze mówiąc, nie znam tych dokumentów. Nie wgłębiałem się w ich treść – twierdzi były dyrektor.
Nagroda za błędy?
Postawę wicedyrektora Macieja Meisla „docenił” prezydent Wodzisławia Adam Krzyżak, który 29 maja, na długo po tym jak dowiedział się o nieprawidłowościach, wręczył mu nagrodę za szczególne zasługi dla kultury. To było wyróżnienie za prowadzenie redakcji „Serwisu Wodzisławskiego” i za organizację imprez kulturalnych – tłumaczy prezydent Krzyżak. Dom kultury jest jednostką samodzielną i dyrektor ma uprawnienia do wyciągania stosownych konsekwencji. Obecnie prowadzi on wewnętrzne postępowanie, które ma dać odpowiedź na pytanie, czy dopuszczono się nadużyć – mówi Adam Krzyżak.
Rafał Jabłoński