Kara za krytykę
Ponad rok temu Andrzej Piontek z Wodzisławia w liście opublikowanym na łamach naszej gazety porównał pszowskiego radnego, Ignacego Basztonia, do psa. Sąd Rejonowy w Gliwicach uznał, że jest to znieważenie funkcjonariusza publicznego i ukarał go grzywną w wysokości 800 zł. Wodzisławianin odwołał się od tego wyroku. Swoją przegraną uważa za porażkę obywatelskiej wolności oraz prawa do krytykowania samorządowców.
Wodzisławianin został skazany za to, że porównał radnego do psa.
„Jakże zadziwiająca sprawność starczego nosa o wrażliwości węchu młodego labradora, który marnuje się w Pszowie” - tak o pszowskim radnym - Ignacym Basztoniu napisał Andrzej Piontek z Wodzisławia w liście, który ponad rok temu ukazał się na łamach „Nowin Wodzisławskich”. Pszowski radny, który ma 75 lat, poczuł się dotknięty tymi słowami, złożył sprawę w sądzie i niedawno wygrał. Andrzej Piontek uważa, że postanowienie sądu Sądu Rejonowego w Gliwicach to nie tyle jego osobista porażka, ale przede wszystkim klęska obywatelskiej wolności. Warto spojrzeć na to zdarzenie od strony moralnej. Co czeka obywateli, jeśli bezkrytycznie pójdą do wyborów? Mają przecież prawo do jawnej krytyki, powinni poznać kandydatów z każdej strony. I gazety jak najbardziej powinny prowadzić przedwyborczą edukację, żeby przedstawiać kandydatów prawdziwie, w pełnym świetle - uważa wodzisławianin. Andrzej Piontek jest w swoim swoim środowisku znaną postacią. Z zamiłowania zajmuje się m.in. historią i fotografią, jego teksty nieraz można było przeczytać na łamach „Śląska”. Za swoje prace wiele razy był nagradzany, działa także w Towarzystwie Przyjaciół Pszowa. Przez całe lata pracy na kopalni nie dostałem najmniejszej nagany. Teraz sześć razy stawałem przed dwoma sądami w Wodzisławiu i w Gliwicach - mówi Andrzej Piontek. Niestety, literackie zdolności autora listu do gazety nie przekonały sądu, który uznał, że wodzisławianin znieważył funkcjonariusza publicznego i ukarał go grzywną w wysokości 800 zł. Wyrok zapadł po czternastu miesiącach od złożenia pozwu. Andrzej Piontek odwołał się od niego i ma nadzieję, że sąd drugiej instancji go zmieni.
Radny Ignacy Basztoń dziwi się postawie Andrzeja Piontka. Na samym początku prokurator zaproponował nam ugodę. Powiedziałem, że przystaję na to, ale pan Piontek musi mnie przeprosić na łamach gazety i wpłacić 3 tys. zł na dzieci niepełnosprawne. Na to jednak on się nie zgodził, więc sprawa poszła do sądu - mówi Ignacy Basztoń.
(izis)