Koniec marzeń o finałach Mistrzostw Śląska Kadetek
W pierwszym meczu III etapu wodzisławianki spotkały się na własnym parkiecie z siatkarkami Miejskiego Centrum Kultury i Sportu z Jaworzna. W pierwszym secie wodzisławianki wydostały się na kilkupunktowe prowadzenie 17:13 po fantastycznych zagrywkach Moniki Cieślak. Później w grę MKS-u wkradło się sporo zamieszania, podstawowe błędy w odbiorze piłki, brak asekuracji i w efekcie przegrały pierwszą część meczu do 17. W kolejnych setach zdobyły nieco więcej punktów, ale to rywalki pierwsze przekroczyły zwycięski pułap 25 punktów i pewnie wygrały całe spotkanie 3:0.
O ile zamieszanie w pierwszym meczu można było zapomnieć wedle starego powiedzenia „pierwsze koty za płoty”, o tyle po drugim meczu z Płomieniem Sosnowiec na usta ciśnie się typowo siatkarskie powiedzenie „jeśli nie wygrasz 3:0 to przegrasz 2:3”. Wodzisławianki rozpoczęły rewelacyjnie gromiąc rywalki w pierwszych dwóch setach kolejno do 11 i 18. W pierwszym secie na zagrywkę przy stanie 13:11 weszła Justyna Selwa i nie opuściła tej pozycji do końca seta. Dobrze grała także Monika Cieślak i Judyta Ogierman, a rywalki zachowywały się jakby zapomniały jak gra się w siatkówkę.
Wodzisławianki zbyt szybko uwierzyły w zwycięstwo i całkowicie odpuściły rywalkom. 9 punktów straty na początku trzeciego seta było już nie do odrobienia i w efekcie sosnowiczanki wygrały 24:14. Początek czwartego seta to kolejne straty kilku punktów, to zaważyło na kolejnej przegranej 20:25 i kwestię wygranej trzeba było rozstrzygnąć w tie-breaku. – Byłyśmy chyba za bardzo podekscytowane tymi dwoma pierwszymi setami, odpuściłyśmy przeciwniczkom i tak to się skończyło – mówi Judyta Ogierman. W decydującym secie wodzisławianki znowu rozpoczęły od straty kilku punktów i przegrana 9:15 i całego meczu 2:3 była tylko kwestią czasu. – Wydawało się, że to będzie szybki mecz. Trudno powiedzieć co się stało w końcówce. Rywalki się przebudziły po tych dwóch setach i zagrały na takim poziomie, że nie mogliśmy sobie z nimi poradzić. Szkoda, że nie wykorzystaliśmy tej przewagi – mówi trener wodzisławskich siatkarek Andrzej Brzezinka.
Szalę goryczy przelał mecz z ubiegłego piątku 15 grudnia, kiedy wodzisławianki sromotnie przegrały w Bielsku z tamtejszym BKS-em kolejno do 12, 12 i 14. – To koniec marzeń o finałach. W tym składzie, gdzie mamy dwie młodziczki, jedną kadetkę z pierwszego rocznika i 3 kadetki z ostatniego nie jesteśmy w stanie powalczyć na tym etapie rozgrywek. Musiałby się stać jakiś cud, żeby awansować wyżej. Jestem przekonany, że gdybyśmy wygrali ten mecz z Sosnowcem to gra w Bielsku byłaby zupełnie inna – mówi Brzezinka.
W tym roku kadetki MKS-u czeka jeszcze jedno spotkanie z MCKiS Jaworzno 20 grudnia i będzie to pierwsze spotkanie rewanżowe III etapu rozgrywek. Rozgrywki zostaną wznowione 3 stycznia meczem wyjazdowym w Sosnowcu, a ostatni mecz z BKS Bielsko Biała odbędzie się 10 stycznia o godz. 18.30 w sali sportowej Szkoły Podstawowej nr 8 w Wodzisławiu.
Marcin Macha