Remis na nowym boisku
Cele obu drużyn są bardzo rozbieżne. Polonia Marklowice po fatalnej jesieni walczy o utrzymanie. Energetyk natomiast walczy o awans do trzeciej ligi. Spotkanie tych drużyn w Marklowicach było pierwszym oficjalnym meczem na nowo wybudowanym stadionie. Oficjalne otwarcie obiektu nastąpi na początku czerwca podczas tegorocznych Dni Marklowic.
W poprzedniej kolejce Polonia wygrała na wyjeździe z Pniówkiem Pawłowice 3:2 po jednym trafieniu Marka Powiecki i dwóch bramkach Piotra Kobeszki. Mecz z rewelacyjnie spisującym się w tym sezonie Energetykiem zapowiadał się zatem bardzo ciekawie.
I było to, co się kibicom najbardziej podoba. Walka, aż cztery bramki i dramaturgia do ostatniej minuty. Strzelanie rozpoczęło się już w 12 minucie, kiedy wbiegającego w pole karne gości Michała Pieczkę sfaulował rybnicki defensor Gabriel Nowak. Arbiter główny od razu wskazał na wapno, a „jedenastkę” na jednobramkowe prowadzenie zamienił nie kto inny, tylko związany z Polonią od wielu lat Marek Powiecko, zdobywając tym samym pierwszą bramkę dla Polonii na nowym stadionie. I to w zasadzie wszystko, co było godne odnotowania w pierwszej połowie. Rybniczanie wsparci dopingiem prawie 200 kibiców rzucili się za odrabianie strat, ale ich ataki zazwyczaj kończyły się na przedpolu gospodarzy. Także drużyna gospodarzy, oprócz wypracowania rzutu karnego, nie była w stanie zagrozić bramce Energetyka, skupiając swe siły głównie w obronie.
Pozostałe trzy bramki padły w drugiej połowie. Już w 47 minucie doskonałe dośrodkowanie z lewej strony wykorzystał Kamil Kostecki, który znakomitym uderzeniem głową skierował piłkę do siatki Dawida Miki i wyrównał na 1:1. Dziesięć minut później dwie znakomite okazje do podwyższenia wyniku miał nowy nabytek Polonii Piotr Kobeszko, który swojego czasu reprezentował barwy rybnickiego Energetyka, a w meczu z Pniówkiem w Pawłowicach – już w barwach Polonii Marklowice – strzelił dwie bramki. Tym razem piłka minęła światło bramki Andrzeja Skrockiego. Ale co się odwlecze to nie uciecze. W 86 minucie Kobeszko w 100% wykorzystał dośrodkowanie z rzutu rożnego i piłka po jego główce wreszcie znalazła drogę do bramki. I kiedy wydawało się, że marklowiczanie mają 3 punkty w kieszeni, w doliczonym czasie gry z rzutu wolnego na przedpolu gospodarzy idealnie pod poprzeczkę trafił kapitan ROW-u Wojciech Reclik.
– Było blisko wymarzonego debiutu w Marklowicach i w dodatku na nowym stadionie – mówił po meczu Piotr Kobeszko. – Bramka na 2:2 padła niepotrzebnie, bo mogliśmy przerwać grę gdzieś w środku i nie byłoby tego. Gra się tak jak przeciwnik pozwala. Energetyk postawił dzisiaj wysoko poprzeczkę i wyglądało to właśnie tak, jak wyglądało – dodał Kobeszko.
– Szkoda, bo mogliśmy wygrać to spotkanie, a komplet punktów z wygranych spotkań to coś, czego najbardziej nam teraz potrzeba. Trzeba walczyć do końca, do ostatniego gwizdka sędziego. Dziś nam tego dopracowania zabrakło. Ale mimo tego uważam, że remis jest sprawiedliwy – mówił po meczu trener marklowickiej Polonii Dariusz Widawski.
Marcin Macha