Co z wodą w Lubomi?
W lipcu informowaliśmy o licznych awariach. Mieszkańcy podczas największych upałów nie mięli wody.
– Potrzebujemy nowej stacji uzdatniania wody. W innym wypadku, podczas następnych awarii pozostanie nam czekać na niedzielę, kiedy zużycie jest najmniejsze lub zaklinać deszcz – mówi Henryk Okoń, kierownik miejscowego zakładu wodociągowego.
Wiele wskazuje na to, że nowa stacja uzdatniania wody powstanie. Niebawem zostanie rozpisany przetarg na jej zaprojektowanie. W budżecie wygospodarowano na ten cel 200 tys. zł.
Chętnych na wodę nie było
Na wszelki wypadek zakład wodociągów ma wygospodarować 30 tys. zł na zakup małego, nowego beczkowozu. Doczepiany do mercedesa, którym dysponuje zakład, byłby zaopatrzony w mikrofon i głośnik. W kryzysowych sytuacjach, zaopatrzony w wodę pitną mógłby zdecydowanie pomóc mieszkańcom.
Ciekawostką jest fakt, że podczas lipcowych wydarzeń zakupiony zapas wody pitnej w ilości 1000 litrów został nietknięty. Podobno informacje o znajdującej się zakładzie wodzie przekazywała straż pożarna, jednak nikt z mieszkańców nie skorzystał z zaproszenia i nie odwiedził lubomskiej placówki.
Sucho w hydrantach
Okazuje się, że problem braku wody jest poważniejszy. Zdarza się, że korzystanie z niej w chwili zagrożenia jest niemożliwe. Podczas pożaru, który miał miejsce w centrum Lubomi 29 lipca strażacy biegali z wężami od jednego hydrantu do drugiego. Okazało się, że niemożliwe było podłączenie się do pierwszego z brzegu.
– Nie może być tak, by życie ludzi zostało narażone na niebezpieczeństwo, proszę jak najszybciej rozwiązać ten problem – mówił podczas ostatniej sesji wyraźnie zaskoczony takimi informacjami wójt Czesław Burek.
Czerwone skrzynki
W najbliższym czasie straż pożarna zostanie poinformowana o miejscach, w których znajdują się sprawne i drożne hydranty, ich skrzynki zostaną dodatkowo pomalowane na czerwony kolor.
Naprawa każdego z nieczynnych hydrantów kosztuje około 15 tys. zł. Obecnie gminy na taki wydatek nie stać.
Janusz Ballarin