Przegrali z… sosem grzybowym
Sezon w IV lidze dla drużyn reprezentujących powiat wodzisławski rozpoczął się od dwóch porażek i jednej wygranej. Trzy punkty zainkasowała Polonia Marklowice, która wygrała na własnym boisku z drużyną LKS-u Łąka 3:1. Pierwszą bramkę w 21 minucie strzelił Michał Pieczka, wpadł w pole karne niczym rozpędzona lokomotywa, minął dwóch obrońców i z ok. 7 metrów wpakował piłkę do siatki gości. Trzy kolejne bramki padły w drugiej części meczu. W 63 minucie na 2:0 podwyższył Dominik Pluta, ale radość gospodarzy nie trwała długo. W 68 minucie kontaktową bramkę w zamieszaniu podbramkowym strzelił Pławecki po dośrodkowaniu z rzutu rożnego i poloniści nadal musieli mieć się na baczności. Przysłowiową kropkę nad „i” postawił w 85 minucie Robert Kuczmaszewski.
Radości z wygranego spotkania nie umiał ukryć trener marklowickiej drużyny Dariusz Widawski. – Bardzo się cieszę, bo zależało nam na tym zwycięstwie. Trzy punkty są najważniejsze. Byliśmy zespołem zdecydowanie lepszym. Mecz jednak nie był tak łatwy jak wskazuje na to wynik. Drużyna z Łąki także nas kilka razy zaskoczyła swoimi akcjami i też mieliśmy trochę szczęścia. Ale podobno szczęście sprzyja lepszym – ucina Widawski.
Falstart Startu
Znacznie gorsze miny mieli działacze klubu w Mszanie. Tamtejszy Start przegrał w inauguracji sezonu aż 0:5 w meczu z beniaminkiem IV ligi LKS Szaniec, dla którego był to pierwszy historyczny mecz w IV lidze. Strzelanie dla gości rozpoczęło się już w 2 minucie meczu, kiedy swoją pierwszą bramkę silnym strzałem z prawej strony tuż pod poprzeczkę zdobył Tomasz Majdak. Po pięciu minutach było już 0:2. Mszański bramkarz tak niefortunnie wyrzucił piłkę, że ta znowuż znalazła się pod nogami Majdaka i temu pozostało tylko skierować piłkę do siatki Startu.
Trzecią bramkę strzelił Mateusz Płonka perfekcyjnym uderzeniem po ziemi i tak oto po kwadransie gry Start przegrywał na własnym boisku już 0:3. Kolejne dwie bramki padły w drugiej części meczu. Na 0:4 znowu podwyższył Płonka, który przed linią pola karnego w dziecinny sposób minął golkipera gospodarzy i skierował piłkę do siatki, a wynik ustalił Rafał Szlagor znakomitym strzałem z ponad 25 metrów. Tak oto pierwszy mecz w Mszanie mało pozytywnie nastroił tamtejszych sympatyków piłki nożnej do dalszej części sezonu. Już miniony sezon, w którym klub z Mszany zajął 14 miejsce, był dla tamtejszego klubu męczarnią.
Zatrucie w Rogowie
Początku sezonu do udanych nie mogą zaliczyć także piłkarze Przyszłości Rogów, którzy podczas wyjazdowego meczu pucharowego w Ostrowcu zatruli się prawdopodobnie sosem grzybowym. Na cztery dni przed rozpoczęciem sezonu ligowego w IV lidze piłkarze Przyszłości rozegrali bowiem pucharowy mecz II rundy wstępnej Pucharu Polski na szczeblu centralnym z drużyną KSZO II Ostrowiec i wygrali 2:1 po dwóch bramkach Piotra Kusia.
I właśnie wyjazd do Ostrowca dał rogowskim zawodnikom tak w kość, że kilku z nich wylądowało nawet na krótkiej obserwacji w szpitalu. – To właśnie podczas wyjazdu do Ostrowca zatruliśmy się prawdopodobnie sosem grzybowym, który jedliśmy na obiad – mówi Jan Adamczyk, trener Przyszłości Rogów. – Już podczas tego meczu mieliśmy problemy z niektórymi zawodnikami, którym doskwierał ból żołądka. Najbardziej ucierpieli Piotr Kobeszko, Wojciech Dzierżęga i Daniel Romanowicz. Ten pierwszy wylądował nawet na obserwacji w szpitalu w Jastrzębiu. Udało się jednak wygrać i dla nas było to bardzo dobre przetarcie przed zbliżającym się sezonem – mówi Adamczyk. Następnym przeciwnikiem w rozgrywkach Pucharu Polski będzie drużyna Unii Janikowo. Mecz odbędzie się 29 sierpnia o godzinie 17.00 na stadionie w Rogowie.
Mecz inauguracyjny IV – ligowe rozgrywki z Beskidem Skoczów zakończył się takim samym wynikiem, jak w meczu z Ostrowcem. Tym razem jednak zwycięską drużyną nie była ekipa Jana Adamczyka, ale drużyna gości pod wodzą znanego tamtejszym kibicom Adama Noconia, który w minionym sezonie prowadził właśnie rogowską Przyszłość. – Zabrakło nam solidnej obrony. Pierwszy mecz po kontuzji rozegrał Dawid Sander i nie był w pełni dysponowany. Musieliśmy eksperymentować całym składem ze względu na bramki niektórych zawodników, których zmogło zatrucie pokarmowe z Ostrowca. Te problemy nałożyły się na siebie i dlatego przegraliśmy mecz. Myślę, że jeżeli cały zespół dojdzie do gry, to drużyna na pewno zmieni swoje oblicze – dodaje Adamczyk.
Marcin Macha