Zdobył Górę Niebios
- Chciałem spełnić swoje marzenie. A udało się nawet więcej, bo zawsze marzyłem, żeby Górę Gór tylko zobaczyć. Tymczasem ją zdobyłem - opowiadał Marian Hudek, himalaista. Na spotkanie z nim do Wiejskiego Ośrodka Kultury w Godowie przybyła ogromna liczba gości. Bo też było co oglądać i czego słuchać. Mieszkańcy mogli obejrzeć wystawę zdjęć i sprzętu wysokogórskiego. Wzrok przyciągał kompletny kombinezon wysokogórski z maską i butlą tlenową, uprzężami i rakami (na zdjęciu). Nie zabrakło także ciekawych opowieści.
Himalaista z Jastrzębia zakochał się w górach dość późno, mając grubo ponad trzydzieści lat. Zaczął od zdobywania tatrzańskich szczytów. Od 15 maja tego roku jest jednym z 2200 ludzi na świecie, którzy mogą poszczycić się zdobyciem najwyższej góry świata. Był to dopiero drugi ośmiotysięcznik zaliczony przez pana Mariana. - Jesienią 2006 roku zdobyłem Cho Oyu, szczyt o wysokości 8201 metrów. Z niego patrzyłem na Mount Everest. Już wtedy wiedziałem, że zrobię wiele żeby na nim być - wspomina himalaista.
Swoje marzenie zaczął spełniać nieco ponad pół roku później, kiedy 2 kwietnia razem z dwoma himalaistami z Annapurna Klub Romanem Dzidą i Robertem Rozmusem wylecieli do Katmandu. Droga na szczyt wiodła poprzez prawdziwą mękę. - To była walka jednej strony mojego umysłu, który mówił, że już dość, że więcej nie wytrzymam z drugą, tą, która mówiła, że trzeba iść do przodu - opowiadał Hudek.
Po kilku próbach „atakowania" szczytu, udało się na niego wejść 15 maja 2007 r. - Co wtedy czułem? To była mieszanka odczuć. Z jednej strony uczucie szczęścia, spełnienia. Z drugiej jednak strony dotknęło mnie poczucie pustki, bo w końcu spełniło się to moje największe marzenie. Wymagało ode mnie tyle poświęcenia, tyle wysiłku i bólu... I nagle się skończyło - opowiada o momencie wejścia na szczyt jego zdobywca.
Himalaista znalazł już jednak kolejne marzenie do spełnienia. Jest nim zdobycie Korony Ziemi, czyli największych szczytów każdego z kontynentów.
Artur Marcisz