Mała strata, duży zysk
Ireneusz Skupień, radny z Wodzisławia: No i stało się. 17 listopada, dnia pamiętnego, gdy za sprawą jednego Holendra i kilkunastu naszych Orłów rodziła się nowa narodowo-futbolowa legenda, a rodak rodakowi już prawie bratem się stawał, do mojego mieszkania zawitał człowiek o złych zamiarach.
No i stało się. 17 listopada, dnia pamiętnego, gdy za sprawą jednego Holendra i kilkunastu naszych Orłów rodziła się nowa narodowo-futbolowa legenda, a rodak rodakowi już prawie bratem się stawał, do mojego mieszkania zawitał człowiek o złych zamiarach. Wprawdzie szybko przebolałem niewielkie straty materialne (zresztą Waszemu dzielnemu felietoniście udało się spłoszyć nocnego intruza), ale dużo trudniej przeboleć jest utratę elementarnego poczucia bezpieczeństwa. Doznałem tego cierpkiego uczucia, które w wymiarze indywidualnym zwykle przekłada się na działania mające nas uchronić przed różnymi zagrożeniami: wzmacniamy zamki, zapinamy pasy w pojazdach, kupujemy ubezpieczeniowe pakiety. To zrozumiałe działania ludzi chcących chronić siebie i swoje rodziny. W wymiarze społecznym nierzadko jednak zdarza się, iż cieszący się pewnym autorytetem szarlatani, organizują zbiorową wyobraźnię, manipulując naszym strachem przed utratą bezpieczeństwa. To stara jak świat strategia, wpierw wywoływać pożary, a następnie przekonywać, że tylko woda z naszej sikawki skutecznie je ugasi. We współczesnym arsenale tych ogniomistrzów znajdują się zazwyczaj pomysły na zwiększenie restrykcji prawno-karnych, a także na niekontrolowane stosowanie nowoczesnych technologii, mających chronić obywateli, ale w rzeczywistości potrzebnych jedynie do skuteczniejszego sprawowania władzy.Z wielu pomysłów na poprawę lokalnego bezpieczeństwa, jednym z bardziej dyskusyjnych wydaje mi się miejski monitoring. Spore nakłady związane z jego zakupem, awaryjnością i kosztami obsługi nie przekładają się na wymierne efekty. Te pieniądze lepiej przeznaczyć na poprawę osiedlowej infrastruktury sportowej dla młodzieży. Mało spektakularna praca organiczna i cicha profilaktyka, obejmująca swym zasięgiem wielu, przyniosą nam większy pożytek, niż okazjonalne złapanie pojedynczych chuliganów na gorącym uczynku.
Przyjazna i nie karmiąca się zbiorowymi lękami władza to również jeden z warunków powodujących, iż obywatel czuje się bezpiecznie. Abyśmy czuli się chronieni „przed władzą”, demokratyczny mechanizm wykształcił różne formy prześwietlania tejże. W tegorocznej wodzisławskiej kampanii społecznej członkowie inicjatywy „Przejrzysty Wodzisław” nawołują do rzeczywistej realizacji postulatu jawności działania lokalnych władz – chcą m.in. wprowadzenia inicjatywy uchwałodawczej przez mieszkańców, pełnej przejrzystości podejmowania decyzji w ważnych dla mieszkańców kwestiach, lepszej dostępności do informacji. Podobają mi się te działania. Monitoring taki to dla każdej władzy kij o dwóch odmiennych końcach, jeden często pokazuje, iż „król jest nagi”, ale drugi umożliwia rzeczywiste pokazanie kulis i mozołu „sprawowania urzędu” oraz dostarcza kontrargumentów przeciw twierdzeniom bazarowych demagogów, iż każdy poseł czy radny to złodziej, krętacz i nierób. Jeśli ta inicjatywa zakończy się sukcesem, będzie to spory zysk dla nas wszystkich.