Bombowy żartowniś złapany
Mężczyzna zadzwonił wieczorem 2 lutego do jednej z lokatorek bloku na osiedlu XXX–lecia. Poinformował kobietę, że w jej mieszkaniu umieszczona jest bomba, która wkrótce eksploduje. Przerażona kobieta poinformowała policję.
– Dostaliśmy zgłoszenie o godzinie 21.15. Nie mogliśmy go zignorować. Na miejsce zaraz zostały wezwane służby medyczne, strażacy oraz pracownicy gazowni i energetyki – mówi Magdalena Wija, rzecznik prasowy wodzisławskiej policji.
Lokatorzy bloku numer 101, gdzie miał się znajdować ładunek wybuchowy mieli zaledwie kilka chwil na opuszczenie mieszkań. Wśród nich były także osoby starsze i schorowane.
– Właśnie brałam kąpiel, kiedy do drzwi zapukał policjant i powiedział, że musimy wyjść z mieszkania. Ubierałam się w pośpiechu. Moja matka, która jest ciężko chora płakała ze zdenerwowania – mówi Alicja Sączek.
Państwo Sączkowie podobnie jak ich sąsiedzi zabrali tylko najpotrzebniejsze rzeczy. Matka pani Alicji, która ma kłopoty z poruszaniem z trudem pokonywała schody. Na dole zajęli się nią lekarze i w karetce czekała aż zabierze ją w bezpieczne miejsce druga córka. Akcja zakończyła się przed godziną pierwszą w nocy. Pirotechnicy nie znaleźli na szczęście żadnej bomby. Żartownisia szybko udało się namierzyć. Okazał się nim 21–letni mieszkaniec Koźmina Wielkopolskiego, który numer telefonu do lokatorki bloku na osiedlu XXX–lecia wybrał zupełnie przypadkowo.
– Kary za takie wygłupy powinny być surowe. Nie wyobrażam sobie, co by się stało gdybyśmy akurat z mężem, gdzieś wyszli i mama została sama w domu. Takich starszych, schorowanych ludzi jest tutaj więcej – mówi oburzona Alicja Sączek.
Za swój „bombowy” pomysł mężczyźnie grozi kara do dwóch lat pozbawienia wolności i ewentualne pokrycie kosztów akcji.
(j.sp)