Walki o zielony Śląsk ciąg dalszy
Mieszkańcy mają dość uciążliwego sąsiada przy ul. Bohaterów Warszawy. Protestują nie po raz pierwszy. Według nich przedsiębiorca lokuje tutaj rzeczy, których nie powinien. Tym razem chodzi o sterty zużytych odpadów gumowych i garbarskich, a także o resztki złomu, które znajdują się w przywożonym do rekultywacji gruzie.
– Wychowałem się w tym miejscu i żal mi patrzeć, jak ktoś urządza sobie tutaj wysypisko. Proszę zobaczyć ile tego jest. Jestem ciekaw, co ta firma zamierza z tym zrobić. I czy w ogóle mają na to jakieś zezwolenia – mówi Jerzy Marek, który mieszka w okolicy.
Co na to urzędnicy?
Władze miasta monitorują działalność firmy na tyle, na ile pozwalają im na to przepisy.
– Staramy się trzymać rękę na pulsie. Za każdym razem, kiedy mamy jakieś doniesienia ze strony mieszkańców, wysyłamy tam swoich ludzi. Informujemy także Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska – tłumaczy Anna Urbisz, naczelnik Wydziału Ochrony Środowiska i Funduszy Zewnętrznych Urzędu Miasta.
Straosta grozi palcem
WIOŚ skontrolował Zielony Śląsk po raz kolejny pod koniec ubiegłego roku. Nie zakwestionował magazynowania na terenie byłego wyrobiska odpadów gumowych i garbarskich. Firma ma na to pozwolenie. Nie może natomiast magazynować kompozytu, który produkowany jest w Wodzisławiu, a w skład którego wchodzi fluorek wapnia. WIOŚ zobowiązał urzędników Wydziału Ochrony Środowiska Starostwa Powiatowego, aby zajęli się tą sprawą.
– Pod koniec lutego wezwaliśmy spółkę Zielony Śląsk do niezwłocznego zaniechania niezgodnych z prawem działań – mówi Sylwester Płusa z Wydziału Ochrony Środowiska Starostwa Powiatowego. – Jednocześnie starosta wodzisławski prowadzi postępowanie administracyjne mające na celu wyjaśnienie kwestii odzysku odpadów, które firma prowadzi przy ul. Armii Krajowej w Wodzisławiu. Właśnie stąd kompozyt trafia do Rydułtów.
Mam opinie fachowców
Zniecierpliwienia ciągłymi atakami nie kryje Marek Szadurski, szef firmy.
– Nie robimy tutaj nic, co nie byłoby zgodne z prawem. Odpady gumowe i garbarskie są tutaj tylko magazynowane, a nie, jak sugerują ludzie, zakopywane. Na bieżąco wyciągany jest także złom. Na ciekach wodnych, które znajdują się na terenie wyrobiska, zainstalowaliśmy rękawy absorbcyjne, które mają zbierać zanieczyszczenia. – wylicza.
Do umieszczania w wyrobisku kompozytu też się przyznaje, ale w związku z tym że Ministerstwo Środowiska nie przygotowało jeszcze interpretacji, czy jest to odpad czy materiał trudno mówić, że łamie prawo.
– Posiadam dokumentację stworzoną przez naukowców, a nie przez laików. Kompozyt nie jest szkodliwy dla zdrowia. Mimo to, aby uspokoić ludzi, nie przywozimy już tutaj kompozytu, a produkcja w Wodzisławiu została znacznie ograniczona – dodaje Marek Szadurski.
Argumenty mieszkańców jednak nie przekonują.
– Kiedyś była tu taka piękna okolica, a teraz? Zwożą tu odpady, których nikt inny nie chce przyjąć. I robi to firma, której nazwa sugeruje troskę o ochronę środowiska – martwi się Jerzy Marek.
Justyna Pasierb, Artur Marcisz