Walka o zwłoki trwa w najlepsze
Właściciele zakładów pogrzebowych nie przebierają w środkach. Walka o zwłoki pacjentów wodzisławskiego szpitala trwa. Udowodniliśmy również działanie nielegalnie. Organizacja pogrzebu to intratny interes. Pieniądze z ZUS-u są pewne, a rodzina pogrążona w żałobie nie kalkuluje, płaci, by było pięknie i dostojnie. Trzeba więc być szybszym, skuteczniejszym i czasami bardziej bezwzględnym od konkurencji. O ciała biją się biznesmeni tworzący dwie spółki. Pierwszy zakład przy ul. Witosa należy do Wiesława P. i Adama H. Drugi mający swoje punkty w Wodzisławiu i w Czyżowicach, to spółka zawiązana przez Dariusza D. i syna radnego Mariana Balcera. Jeden z punktów należących do obu panów znajduje się na parkingu przy wodzisławskim szpitalu. Działalność ta prowadzona jest nielegalnie.
W lutym właściciele zakładu przy ul. Witosa domagali się od starosty usunięcia budki konkurencji znajdującej się na parkingu wodzisławskiego szpitala. Uważali, że stoi ona nielegalnie. Budka zniknęła. Zaraz potem, kilka metrów dalej, pojawiła się nowa, należąca do tego samego właściciela. Starosta wydał zezwolenie tymczasowe. Po 120 dniach obiekt powinien być przesunięty w inne miejsce. W praktyce po upływie czterech miesięcy wystarczy zmienić jego lokalizację o kilka metrów. Zezwolenie jest jeszcze aktualne, sęk w tym, że właściciele owej budki nie mogą zawierać w niej żadnych transakcji z klientami. Zezwolenie obejmuje jedynie działalność wystawienniczą. Potencjalni klienci powinni być odsyłani do innych zakładów należących do Dariusza D. i syna radnego Balcera. Wystawa trumien i akcesoriów pogrzeboawych wchodzi w grę, podpisywanie umów i oferowanie zakupu na miejscu już nie. Postanowiliśmy sprawdzić, czy przedsiębiorcy przestrzegają prawa.
Wszystko na miejscu
Podjeżdżamy na parking. Czarna marynarka na wieszak i ruszamy w stronę szpitalnej bramy. Przy budce zakładu pogrzebowego zwalniamy, czytamy klepsydry naklejone na drzwiach. Po kilku sekundach na zewnątrz wychodzi pracownik firmy i proponuje kompleksową obsługę. Zapewnia, że wszystkie formalności zostaną załatwione na miejscu – wybór trumny, ubrania dla zmarłego, samochodu, w którym ciało zostanie przewiezione na cmentarz. – Wszystko załatwimy tutaj, podpiszemy umowę i nie będzie pan musiał nigdzie chodzić – zapewnia pracownik zakładu, choć zgodnie z zezwoleniem starosty nie wolno mu tego robić. Na pożegnanie mężczyzna długo nas przekonywał, byśmy nie dali się „zwabić” pracownikom innych zakładów. Najlepiej jakbyśmy już nigdzie nie chodzili.
Siostra dla mnie nie pracuje
Oburzeni praktykami konkurencji są dwaj wspomniani już biznesmeni prowadzący zakład przy ul. Witosa w Wodzisławiu.
– Przecież to nieetyczne, by przy szpitalu handlować trumnami i nagabywać ludzi do organizowania pogrzebu – mówi Adam H. O dziwo ten sam mężczyzna nie ukrywa, że stara się u starosty o wydanie zezwolenia na postawienie przy szpitalu swojej budki, na parkingu obok konkurencji. Niechętnie mówi też o tym, że w prosektorium pracuje jego siostra.
– Nie ma to nic wspólnego ze mną. Ona nie kieruje ludzi do mojej firmy – zapewnia pan H.
Rafał Jabłoński