Koniec palenia plastikiem?
Czarno od dymu, potworny smród i problemy z oddychaniem. To nie relacja z kolejnego pożaru, ale odczucia mieszkańca przechodzącego w mroźne dni przez centrum Wodzisławia. Problem dotyczy większości miast. Ludzie palą w piecach czym popadnie. Nikt nie kontroluje tego co wydobywa się kominem. Wiadomo tylko jedno. Jest to bardzo szkodliwe dla zdrowia.
Mieszkańcy interweniujący od lat w sprawie spalania śmieci odbijali się od ściany. Zarówno urzędnicy jak i strażnicy miejscy twierdzili (w Wodzisławiu nadal twierdzą), że nie ma odpowiednich przepisów pozwalających ten proceder kontrolować. – To nieprawda – powiedział nam Wojciech Owczarz, prezes Fundacji Ekologicznej Arka w Bielsku-Białej. – Z ekspertyzy prawnej wykonanej na nasze zlecenie wynika, że władze miast i gmin mogą skorzystać z przepisów zawartych w Prawie Ochrony Środowiska. Artykuł 379 upoważnia prezydenta czy burmistrza do nadania strażnikom miejskim dodatkowych uprawnień, dzięki którym mogą oni kontrolować budynki i sprawdzać czym mieszkańcy palą w piecu – dodaje Wojciech Owczarz. Z sugestii bielskiej fundacji skorzystali włodarze Żywca, Bielska-Białej i Rzeszowa. Kolejne samorządy są w stałym kontakcie z fundacją i systematycznie przygotowują wprowadzenie kontroli w życie. – Spalanie śmieci w piecach jest u nas bardzo dużym problemem, dlatego też postanowiliśmy działać zdecydowanie – mówi Tomasz Terteka, rzecznik prasowy Żywca. – Burmistrz nadał strażnikom miejskim dodatkowe uprawnienia, dzięki czemu kontrole ruszyły. Oczywiście na początku sprawa kończy się na upomnieniu. Jeśli natomiast ktoś z premedytacją spala na przykład plastik, otrzymuje mandat. Takie sytuacje miały już u nas miejsce – dodaje Terteka.
Pocięte butelki lepiej się palą
Władze Żywca wielokrotnie były zdumione zachowaniem nieuczciwych mieszkańców, którzy popisywali się wyjątkową pomysłowością. – Jeden z właścicieli domków jednorodzinnych w kotłowni miał zainstalowaną specjalną maszynę do cięcia plastikowych butelek. Twierdził, że posiekane kawałki lepiej się palą – opowiada Tomasz Terteka.
Komendant ma wątpliwości
W Wodzisławiu o możliwościach kontroli już w ubiegłym roku głośno mówiła Zofia Wistuba. Sprawa wróciła podczas obrad komisji rady miejskiej. Obecny podczas dyskusji Janusz Lipiński, komendant Straży Miejskiej w Wodzisławiu, do sprawy podchodzi sceptycznie. Twierdzi, że konsultuje sprawę z prawnikami, jednak w możliwości kontroli tego, czym palą mieszkańcy, nie wierzy. – Tak czy inaczej będziemy musieli wejść do środka, a to z punktu prawnego wydaje mi się wątpliwe – twierdzi Lipiński.
Prezydent nie mówi „nie”
Mimo to prezydent Mieczysław Kieca zamierza sprawie dokładnie się przyjrzeć i nie wyklucza zwiększenia uprawnień strażników tak, by można było walczyć z nieuczciwymi mieszkańcami. Niestety, nawet jeśli władze miasta pójdą w tym kierunku, przepisy umożliwiają przeprowadzanie kontroli w godz. od 6.00 do 22.00. Na kontrole nocne nie zezwalają nawet najbardziej proekologiczne przepisy, a właśnie nocą „truciciele” uaktywniają się bardzo często.
Rafał Jabłoński
Fragment opinii prawnej wykonanej na zlecenie Fundacji Ekologicznej Arka
Nie ulega wątpliwości, iż obowiązujące przepisy zasadniczo zabraniają spalania opadów w piecach przydomowych. Wyjątki od tej zasady są bardzo nieliczne. W naszej ocenie obowiązujące przepisy stanowią wystarczającą podstawę prawną w celu dyscyplinowania właścicieli nieruchomości naruszających obowiązujące zasady gospodarowania odpadami. Organy gminy powinny skorzystać przede wszystkim z szerokich uprawnień przyznanych przez art. 379 prawa ochrony środowiska. Kontrole dokonywane przez straże miejskie powinny być dokonywane w oparciu o upoważnienia wydane na podstawie tego przepisu. To pozwoli strażom miejskim na korzystanie z szerszych uprawnień niż wynikające z ustawy o strażach gminnych. Odmowa przez właściciela nieruchomości poddania się kontroli zgodnie z art. 379 prawa ochrony środowiska stanowi przestępstwo opisane w art. 225 § 1 Kodeksu karnego.(…)
Michał Kubicz, radca prawny oraz Robert Jędrzejczyk, radca prawny