Potrójne szczęście państwa Wysockich
Rafał, Piotr i Marlenka Wysoccy urodzili się tuż przed godziną 10.00 rano 5 listopada ubiegłego roku. Dzieci przyszły na świat w bytomskiej klinice w 34. tygodniu ciąży. Magda Wysocka, mama trójki, musiała rodzić w specjalistycznej placówce, ponieważ na miejscu żaden ze szpitali nie podejmuje się rozwiązywania ciąż mnogich, zwłaszcza trojaczych. Maluszki nie od razu wróciły do domu. Z powodu niskiej wagi i kłopotów z układem oddechowym musiały jeszcze zostać w klinice. Dopiero tuż przed świętami Bożego Narodzenia rodzina była w komplecie.
Obawy były spore
Dziś maluszki są zdrowe, doskonale się rozwijają. Ich mama przyznaje, że wiadomość o ciąży mnogiej na początku ją przeraziła.
– Pierwsze USG wykazało, że będą bliźniaki. Tydzień później okazało się, że będzie to jednak trójka dzieci. Chciało mi się płakać. I to nie dlatego, że bałam się komplikacji, ale tego, że po porodzie po prostu sobie nie poradzimy – mówi Magda Wysocka.
Pomagają dziadkowie
Rodzina Wysockich opanowała już trudną sztukę opieki nad trójką niemowląt.
– Mieliśmy czas na oswojenie się z nową sytuacją, bo dzieci ze szpitala były wypisywane w różnych terminach. Najpierw przywieźliśmy Rafała, więc można powiedzieć, że na nim trenowaliśmy, potem Marlenkę, a tuż przed świętami Piotrusia – opowiada pani Magda.
Pracy przy przy trójce niemowląt jest co niemiara. Sama wieczorna kąpiel, zabiegi higieniczne i karmienie zajmują prawie trzy godziny. Rodzicom pomagają szczęśliwi dziadkowie.
– Kiedy mąż wykąpie jednego malucha, ja zaczynam zabiegi higieniczne i przekazuję babci do karmienia. I tak po kolei. Jak na taśmie – śmieje się pani Magda.
Wózek sprowadzali z Gdyni
Wyprawka dla maluchów pochłonęła sporo pieniędzy. Aby nie narażać się na jednorazowy duży wydatek, rodzice kompletowali wyprawkę niemal od początku ciąży. Z ubrankami nie było kłopotów. Pomogli znajomi, którzy odchowali już swoje pociechy i mogli przekazać ubranka dla maluchów. Gorzej było z wózkiem. Trzeba go było ściągać aż z Gdyni. Razem z fotelikami do samochodu kosztował ponad 3,5 tys. zł. Wózek dla trojaczków zafundowali dziadkowie.
– Nie mogło być inaczej. W końcu spotkało nas potrójne szczęście – mówi Eugenia Blusz, babcia trojaczków.
(j.sp)