Urzędnicy kontra urzędnicy
Uchybienia wykazała Regionalna Izba Obrachunkowa podczas ubiegłorocznej kontroli. Sprawa dotyczy miejskiego lodowiska, a w zasadzie jego modernizacji w 2001 roku, czyli odnosi się do kadencji, w której władzę sprawował Ryszard Zapał.
Poszło o złuszczoną gładź
Podczas odbioru obiektu, w grudniu 2001 roku, stwierdzono, że nie wszystkie rzeczy były solidnie wykonane. Wśród usterek wymieniono m.in. złuszczoną gładź na górnej płycie lodowiska. Wykonawca protokół przyjął i miał to naprawić do sierpnia 2003 roku. Niestety, nigdy do tego nie doszło. W 2006 roku zrobiła to już inna firma. Według RIO nierzetelnemu wykonawcy, zgodnie z umową, powinno się naliczyć kary umowne za nieusunięcie usterki. Obejmują one okres od sierpnia 2003 do grudnia 2008 roku. Kwota jest niebagatelna, bo sięga aż 3 mln. 820 tys. zł.
Nie ma co naprawiać
RIO zaleciło rozważenie możliwości podjęcia działań, zmierzających do wyegzekwowania kar umownych za zwłokę w usunięciu wad stwierdzonych przy odbiorze obiektu. Marek Hawel, burmistrz Pszowa twierdzi, że nie ma do tego podstaw. Złuszczona gładź górnej płyty lodowiska nie została uznana w 2001 roku za wadę tylko za usterkę. To zasadnicza różnica, bo dzięki temu obiekt został odebrany i dopuszczony do użytku. Poza tym miasto nie wydało na jej usunięcie ani gorsza z miejskiej kasy. Urzędnicy pokryli koszty naprawy płyty z tzw. premii gwarancyjnej, którą firma wniosła przed rozpoczęciem modernizacji.
– Jakby tego było mało, przedsiębiorstwo w 2003 roku ogłosiło upadłość. Poza tym usterka została już usunięta, więc co ewentualnie miałaby naprawiać firma? Naszym zdaniem naliczanie kar umownych jest bezpodstawne – dodaje Marek Hawel.
Będziemy się odwoływać
RIO zarzuca poprzednikom Hawla także inne zaniechanie niezwiązane z modernizacją lodowiska. Tym razem chodzi o to, że według umowy wykonawca miał wykonać: nawierzchnię syntetyczną z naniesionymi liniami boisk do gier sportowych, ścianki do wspinaczki górskiej, wieżę wspinaczkowyą dla dzieci, ściankę treningową do tenisa. Miał, ale nie wykonał, za co także miastu należą się pieniądze z kar umownych w wysokości ponad 358 tys. zł.
– Prawda jest taka, że to miasto zrezygnowało z tych wszystkich rzeczy. Jak więc w tym wypadku karać za to firmę? W obu przypadkach będziemy się odwoływali od zapisów wystąpienia pokontrolnego RIO. Urzędnicy z Katowic nie mają tutaj racji – mówi burmistrz Pszowa.
(j.sp)