Za czytanie (nie)płacą
Kiedy na sesji Rady Gminy Mszana była mowa o katastrofalnym stanie dróg w gminie i o pozyskiwaniu środków zewnętrznych, radny Grzegorz Mitko miał znacznie ciekawsze zajęcie. Czytał tygodnik „Wprost”.
Zaczytany
Radny do tego stopnia pochłonięty był lekturą, że nie widział co się dzieje dokoła. Pewnie wyszedł z założenia, że szkoda czasu na puste dyskusje o gminnych kłopotach. Zachował się jak uczeń na nudnej lekcji, który pod ławką po kryjomu czyta dla zabicia czasu książkę. Tyle że radny Mitko nawet nie próbował ukrywać przed innymi, czym naprawdę się zajmuje. Poza tym uczeń za udział w lekcji nie dostaje pieniędzy, a radny owszem – kasuje za jedną sesję 170 zł.
Nietykalny milion
Czytanie gazet z pewnością jest pożyteczne i wzbogaca wiedzę na przykład na temat przepisów czy pracy samorządu. Kiedy jednak na sesji w Mszanie była mowa o podatku od wyrobisk, żaden z radnych nawet nie wspomniał o aktualnej sytuacji dotyczącej tego problemu. Na koncie gmina ma wprawdzie milion złotych, ale ruszyć go nie może. Co zrobić, żeby zdobyć te pieniądze? Alojzy Wita, radny z Połomi chciał bez przyzwolenia rady przeznaczyć je na budowę sportowej szatni i remizy OSP. Podzielił jednak skórę na niedźwiedziu, który biega jeszcze po lesie.
Nie ten numer
Podczas kiedy inne gminy toczą boje o podatek od wyrobisk (np. Ornontowice, które ostatnio wygrały sprawę w Wojewódzkim Sądzie Administracyjnym), Mszana czeka na cud, a mianowicie na orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego, którego, jak już wiadomo, nie będzie, bo podatek od wyrobisk nie podlega orzeczeniu zgodności z konstytucją. Może właśnie tej informacji radny Mitko szukał w gazecie? Pewnie była, ale nie w tym numerze.
(izis)