To od nas zależy pamięć o pomordowanych
Uroczystości związane z upamiętnieniem pomordowanych w Katyniu odbyły się po raz drugi. Pomysłodawcą obchodów, które przypominają tę bolesną kartę w historii Polski, jest poseł Adam Gawęda.
– Zbyt mało wciąż mówi się o tamtych wydarzeniach. Przez wiele Katyń był tematem tabu. Celem spotkania jest złożenie hołdu tragicznie poległym – mówił podczas otwarcia sesji popularno – naukowej poseł.
Tego nie zapomnę
Wśród gości byli ci, którym temat Katynia jest szczególnie bliski. Paweł Zając, obecny pierwszy zastępca Komendanta Miejskiego Policji w Rybniku jeszcze jako student był przy ekshumacji zwłok pomordowanych więźniów. Tego co zobaczył nigdy nie zapomni.
– To było w roku 1995 w Miednoje. Prace przy ekshumacji trwały cztery miesiące. Wyeksponowaliśmy 23 doły śmierci. Ciała, ze względu na specyfikę tamtejszej gleby, były dobrze zachowane. Byli tam pochowani jeńcy z obozu w Ostaszkowie. Głównie mundurowi. Takie obrazy zostają w pamięci na zawsze – opowiadał Paweł Zając.
O tragedii nie mówiono
Przez wiele lat pamięć o tych, którzy zostali w radzieckich obozach jenieckich bestialsko pomordowani była tematem niewygodnym, tabu, za ujawnienie którego w poprzednim systemie groziły surowe kary. Nawet najbliżsi ofiar NKWD nie mogli mówić głośno o tym, co spotkało ich rodziny.
– Mój dziadek został przez Rosjan zastrzelony. Ostatnią wiadomością od niego była kartka z obozu jenieckiego nadana 4 stycznia 1940 roku. Potem słuch o nim zaginął. Mogliśmy go rozpamiętywać tylko podczas rodzinnych uroczystości. Oficjalnie przez lata o tej tragedii nie mówiono – dodaje Roman Wistuba, były komendant wodzisławskiej policji.
Musimy pamiętać
Ideę organizacji imprez upamiętniających tamte wydarzenia popiera wybitny historyk, profesor Wojciech Roszkowski.
– Polacy muszą przypominać światu o tragicznych wydarzeniach. W radzieckich obozach jenieckich doszło do ludobójstwa. Tam zginęło 22 tysiące obywateli polskich: lekarzy, prawników, oficerów, naukowców. To jest jedyna prawda na ten temat, choć nawet obecne władze rosyjskie nie chcą się do tego przyznać – mówi naukowiec.
(j.sp)