Tylko cztery, czy aż cztery?
Budowa strefy przy ul. Strzody była sztandarową inwestycją miasta. Miała być alternatywnym dla kopalni źródłem zatrudnienia. Jeszcze na przełomie 2007 i 2008 roku wszystko wskazywało na to, że tak faktycznie będzie.
– Choć wówczas trwały tam jeszcze prace, przedsiębiorcy pytali, kiedy teren zostanie podzielony na działki. Tylko, że każdy chciał inwestować od razu, a nas opóźniały różne problemy, jak choćby ten ze zmianą lidera, który prowadził budowę – mówi Krzysztof Kisiel, prezes Rydułtowskiego Parku Przedsiębiorczości, miejskiej spółki, która administruje strefę.
Odstąpili od kupna
Pierwsze dwie działki RPP sprzedał w sierpniu ubiegłego roku. Potem zainteresowanie terenem przy ul. Strzody zaczęło spadać. Następne dwie działki sprzedano w grudniu. Aby zachęcić kolejnych kupujących, podzielono na trzy mniejsze części trzyhektarowy grunt. Mało atrakcyjny, bo przez środek przebiega linia wysokiego napięcia. Było nawet dwóch chętnych na ich zakup. Procedury trwały, a kryzys coraz bardziej dawał się odczuć na polskim rynku.
– Przedsiębiorcy odstąpili od kupna, bo jeden już ponosił straty związane z kryzysem, a drugi bał się inwestowania i jak mówił, woli przeczekać – dodaje Krzysztof Kisiel.
Bez paniki
Prezes RPP jest na razie daleki od dramatyzowania, choć do sprzedania jest dziewięć działek: – Tak naprawdę działamy dopiero od sierpnia ubiegłego roku. Można więc mówić, ze sprzedaliśmy do tej pory nie tylko cztery działki, ale aż cztery.
Na razie RPP robi wszystko, aby inwestorów zatrzymać w Rydułtowach. Sprzedawane są działki w innych częściach miasta.
– Kryzys kiedyś musi się skończyć – kwituje Krzysztof Kisiel.(j.sp)