Konwent starosty? Szkoda czasu
Spotykają się średnio co miesiąc, za każdym razem w innej gminie. Prezydent Wodzisławia, burmistrzowie, wójtowie, a także przewodniczący rad miast i gmin powiatu wodzisławskiego. Konwent to inicjatywa starosty poprzedniej kadencji Jana Materzoka. Kontynuuje ją obecny starosta Jerzy Rosół. Nie wiadomo tylko po co? Skoro dwugodzinne przesiadywanie przy stole kilkunastu samorządowców nie kończą konkretne działania. Zapraszani nie zamierzają tracić czasu i sami rozwiązują problemy „za plecami starosty”. Przykładów nie brakuje.
Bez udziału starosty
Większość gmin powiatu wodzisławskiego jest na etapie tworzenia wspólnego projektu europejskiego promującego te miejscowości i cały powiat. Będą profesjonalne stoiska targowe, billboardy, gadżety. Paradoksalnie powiat będzie promowany bez udziału starosty. Podobnie sprawa się ma z bezpieczeństwem na drogach. Kiedy Jerzy Rosół zrezygnował z zakupu wspólnego dla wszystkich gmin fotoradaru, poszczególne samorządy zaczęły myśleć o zakupie własnych urządzeń tego typu. Rydułtowy już mają i nie żałują. W ciągu pierwszego miesiąca miejscowi strażnicy nałożyli 46 mandatów na kwotę przekraczającą 7 tys. zł. Władze Radlina z kolei są bliskie wypożyczenia fotoradaru od firmy z Prudnika.
Niebawem może się okazać, że zapraszani na konwent wójtowie i burmistrzowie stracą cierpliwość i sami stworzą wspólny magazyn zarządzania kryzysowego, w którym miałby być przechowywany sprzęt przydatny w losowych sytuacjach, jak chociażby duży pożar czy powódź. Sprzęt byłby do dyspozycji gminy, która znalazła się aktualnie w potrzebie. Sprawa na konwencie starosty omawiana jest od kilkunastu miesięcy. Konkretnej decyzji nie ma.
Podobnie jest ze stworzeniem w starostwie map numerycznych zawierających dane geodezyjne wykorzystywane na etapie przygotowania inwestycji. Samorządowcy zachęcają starostę do przyśpieszenia działań w tym kierunku. Mimo to sprawa się wlecze. Mówią także o komunikacji międzygminnej. Chcą, by starosta dokładał do kursów autobusowych. Sprawa stoi w miejscu.
O czym się nie mówi?
Konwent starosty mógłby być świetną okazją do podejmowania najważniejszych decyzji dotyczących spraw ponadgminnych. Mogło tak być chociażby w przypadku podziału przez starostę pieniędzy z Unii Europejskiej na modernizację dróg. Pulę podzielono nie pytając wszystkich włodarzy gmin powiatu o opinię. Temat nie padł na konwencie starosty, który tłumaczył się brakiem czasu. Awantura była potworna. Na konwencie nie mówiono także o lokalizacji boiska wielofunkcyjnego typu Orlik. Starosta zdecydował, że powstanie on w Rydułtowach – obok innego Orlika (w Rydułtowach będą prawdopodobnie trzy obiekty tego typu). Samorządowcy powiatu wodzisławskiego chwytali się za głowy. Jeden z nich stwierdził nawet, że jest to wyrzucanie pieniędzy w błoto. Szybko się zorientował, że „samorządowiec dziesięciolecia” (taki tytuł nadano Jerzemu Rosołowi z uwagi na jego 10-letnią pracę w samorządzie) może się obrazić i na sesji rady powiatu pojawił się z bukietem kwiatów.
Pytanie nasuwa się i teraz
Ostatni konwent odbył się pod koniec maja w Lubomi i był świetnym pretekstem, by ponownie postawić pytanie, po co ten konwent? Rozmawiano na temat bezpieczeństwa. Były statystyki i podsumowania komendantów policji i straży pożarnej. Obecni słuchali ich ponownie, ponieważ informacje te pojawiły się już podczas sesji rady powiatu. Większość z nich padła także na sesjach w pozostałych gminach i miastach. Jaki więc sens ma powtarzanie informacji, że wykrywalność przestępstw rośnie, a państwowa straż pożarna świetnie współpracuje z jednostkami ochotniczymi? Warto się z tego cieszyć, dziękować tym służbom i wspierać ich konkretnymi rozwiązaniami. Wystarczy. Nie trzeba tracić czasu.
Wymiana doświadczeń
Poprosiliśmy starostę o podanie trzech inicjatyw, które zaproponował podczas obrad konwentu i które skutecznie zrealizował. W odpowiedzi usłyszeliśmy, że konwent nie ma na celu konkretnych działań, ale jest polem wymiany doświadczeń samorządowców powiatu wodzisławskiego. Dodajmy, wymianą dość kosztowną jak na brak efektów. Spotkania nie odbywają się przy pustych stołach, a ich organizacją nie zajmują się przecież wolontariusze.
Rafał Jabłoński