Nie wszystko złoto co się świeci!
Pokusie ulec łatwo, bo w folderach reklamowych wszystko wygląda dużo lepiej niż w rzeczywistości. Warto jednak przejrzeć oferty kilku biur. Poza tym jeśli znajdziemy już ten wymarzony wyjazd, nim podpiszemy jakąkolwiek umowę, należy przeczytać wnikliwie jej zapisy, a także tzw. regulamin wyjazdu czy ogólne warunki uczestnictwa. – Okazuje się na przykład, że pokój z widokiem na morze i klimatyzacją był duszną klitką pod dachem. A wszystko to można wcześniej ustalić. I radzę pamiętać, aby jak najwięcej szczegołów znalazło się na piśmie, bo ustalenia ustne są nie do udowodnienia w razie późniejszych reklamacji – dodaje rzecznik.
Przy poszukiwaniu oferty można skorzystać także z Internetu, gdzie dostępne są liczne fora, na kórych znajdują się informacje o hotelach wzbogacone zdjęciami, umieszczanymi przez osoby, które już wróciły z wypoczynku.
Diabeł tkwi w szczegółach
Rzecznik przestrzega także przed coraz częściej oferowanymi przez biura ofertami specjalnymi. Ich cena jest najczęściej bardzo atrakcyjna, więc wiele osób z nich korzysta. Tyle tylko, że najczęściej otrzymują one najpierw do podpisania umowę, gdzie znajduje się klauzula o akceptacji ogólnych warunków, które przysyłane są do domu kilka dni później i często różnią się od tych dotyczących normalnych ofert.
– Klient ma prawo zażądać ich od razu przed podpisaniem umowy. W ten sposób unikniemy rozczarowań – mówi rzecznik.
Im więcej informacji, tym lepiej
Aby nie zaskoczyła nas podczas wypoczynku informacja o plajcie biura podróży, warto je sprawdzić dokładnie jeszcze przed wyjazdem.
– Jeśli wpłaciliśmy zaliczkę więcej niż 10 proc. kosztów wczasów, zgodnie z przepisami możemy żądać okazania pisemnych gwarancji bankowych biura. Dzięki temu wiemy gdzie jest ubezpieczone na wypadek kłopotów finansowych, kto jest ubezpieczycielem – wylicza rzecznik.
Ponadto warto zajrzeć na strony internetowe urzędów marszałkowskich, gdzie organizator turystyki, jeśli legalnie prowadzi działalność, powinien być wpisany do specjalnego rejestru. Wiarygodność tour–operatora może poświadczyć także Izba Turystyczna.
Do kogo z reklamacją?
Jeśli nasze wczasy okazały się jednak dalekie od tego co wstępnie oferowało nam biuro, każdy ma prawo do reklamacji. W przypadku drobnych niedociągnięć można uzyskać świadczenia zastępcze, np. fakultatywną wycieczkę w atrakcyjnej cenie. Należy jednak pamiętać, aby swoje uwagi zgłosić od razu rezydentowi i to najlepiej na piśmie.
– Dlatego dobrze by było, aby każdy był zaopatrzony w numer kontaktowy do rezydenta lub numer faksu, także do biura podróży. Każdy dokument, najlepiej wykonany w dwóch egzemplarzach, potwierdzający, że zgłaszaliśmy zastrzeżenia, może być bardzo przydatny. Pamiętajmy także, aby jeśli jest to możliwe, każde pismo było parafowane przez przedstawiciela biura – dodaje Dariusz Kalemba.
Można żądać zwortu kosztów
W przypadku poważnych niedociągnięć możemy żądać zwrotu kosztów nawet całej imprezy i stosownego odszkodowania. Ważne jest, aby jak najszybciej po powrocie do kraju zgłosić reklamację w biurze podróży. Terminy zawarte są w każdej umowie lub regulaminie wyjazdu. Do tej pory najczęściej klient miał na to siedem dni od powrotu do kraju. Taką klauzulę za niedozwoloną uznał jednak Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumenta.
(j.sp)