Od reklamacji mam parę palców
– Jeśli nie umiesz uniknąć ukąszeń i poparzeń, wykup przynajmniej dobrą polisę – doradza doświadczony agent ubezpieczeniowy.
15 lat sprzedaje polisy Hestii, kilkanaście tygodniowo, a reklamacji naliczyłby na palcach jednej ręki. Jan Rumpel, właściciel raciborskiej multiagencji ubezpieczeniowej przestrzega, że cena nigdy nie powinna być decydująca przy wyborze oferty. – Gdy dojdzie do realizacji polisy okaże się, że to czego się po niej spodziewamy, wcale nie obejmuje – mówi. W zakupie ubezpieczenia nie chodzi bowiem o to, żeby było tanio, ale gdy zdarzy się to, co niechciane odzyskanie przynajmniej części wydanych pieniędzy było realne. Rumpel zna przykłady z życia wzięte, gdy sprzedawca polisy kazał telefonicznie konsultować pokrycie wydatków na leczenie, co prowadziło do absurdalnych sytuacji – np. turysta ze złamaną nogą musiał zadzwonić do ubezpieczyciela z pytaniem czy jego polisa obejmuje jej zagipsowanie. – Warto przyjrzeć się temu co wykupujemy. Jadąc do egzotycznego kraju można się niemile zdziwić, gdy pokąsani przez komary lub poparzeni słońcem, co zdarza się tam nagminnie, nie odzyskamy pieniędzy wydanych na leczenie, gdyż podstawowe ubezpieczenie tych najczęściej występujących zdarzeń nie obejmuje – tłumaczy Rumpel.
Odkąd Polska należy do Unii Europejskiej ubezpieczenie z polskiego NFZ obowiązuje także w innych krajach wspólnoty. Mimo tego liczba polis sprzedawanych klientom wyjeżdżającym do krajów UE wcale nie spadła. Dzieje się tak dlatego, że ubezpieczenie pozwala odzyskać większość z wydatków jakie są nieodzowne w Unii (np. refundacja leków, opłat wstępnych za wizytę u lekarza). Dzieci i młodzież ucząca się płacą blisko jedną trzecią mniej za taką polisę. Coraz popularniejsze są ubezpieczenia OC, bo chronią przed skutkami nieprzewidzianych, choć możliwych zdarzeń. – Zawieramy wiele umów ze szkołami, które dokonują wymian uczniowskich, jeżdżą na wycieczki. Młodzież podczas zabawy np. stłucze szybę w hotelu. Polisa OC pokryje koszty jej wstawienia – podaje przykład Jan Rumpel.
Zdaniem doświadczonego agenta myślenie o polisie związanej z wakacyjnym wyjazdem należy zacząć od własnego domu, mieszkania. Opuszczamy go na jakiś czas i może stać się obiektem zainteresowania złodziei. – Licho nie śpi, letnia kanikuła to okres żniw, także dla przestępców Wydatek już 100 zł rocznie zabezpieczy nas przed gorzkim rozczarowaniem w dniu powrotu – uważa sprzedawca ubezpieczeń, prowadzący w Raciborzu multiagencję. Klient przychodzi do niej jakby sięgał do koszyka pełnego jabłek. – Znajdzie takie jak lubi pośród kwaśnych i słodkich, zielonych czy czerwonych – porównuje Jan Rumpel, wymieniając 4 firmy, których ofertę posiada multiagencja, a wkrótce podpisze umowę z piątą.
(ma.w)