Wziął za dużo pieniędzy?
Wiele wskazuje na to, że jeszcze długo będziemy informowani o nieprawidłowościach, do jakich dochodziło w wodzisławskich Służbach Komunalnych Miasta.
Ostatnie rewelacje to zarzuty kierowane wobec tymczasowego szefa SKM, że zapłacił za szkolenie, które się nie odbyło, a z kasy zakładu pobierał pensję wyższą niż mu przysługiwała. Wraca również sprawa byłej głównej księgowej SKM. Okazuje się, że Katarzyna W. już cztery lata temu została skazana prawomocnym wyrokiem. Aby to ukryć, sfałszowała prawdopodobnie dokument.
Kolejne kontrole i kolejne nieprawidłowości. Kiedy w wodzisławskich Służbach Komunalnych Miasta będzie porządek?
Kontrole prowadzone w Służbach Komunalnych Miasta to codzienność. Dokumenty sprawdzają już nie tylko radni – członkowie komisji rewizyjnej rady miejskiej, ale także wodzisławscy urzędnicy i biegły księgowy, który przygląda się głównie w jaki sposób SKM przekształcono w jednostkę budżetową miasta.
Sprawa szkoleń do prokuratury
Kontrolerzy wykryli pierwsze nieprawidłowości i już wiadomo, że wraz z opublikowaniem protokołów z kontroli usłyszymy o kolejnych. Obecnie możemy mówić o dwóch interesujących sprawach.
Kontrolerzy wykryli pierwsze nieprawidłowości i już wiadomo, że wraz z opublikowaniem protokołów z kontroli usłyszymy o kolejnych. Obecnie możemy mówić o dwóch interesujących sprawach.
Okazało się bowiem, że Janusz Ryszkiewicz, pełniący do marca obowiązki dyrektora SKM zapłacił w 2008 r. firmie zewnętrznej za szkolenia pracowników w zakresie bezpieczeństwa pracy (chodzi o ponad 3 tys. zł), jednak szkolenia te w umówionym terminie się nie odbyły. Przeprowadzono je dopiero w okresie od marca do maja tego roku, kiedy SKM szefował już Jacek Szkolnicki. Prezydent zdecydował się skierować sprawę do prokuratury.
Zdaniem Janusza Ryszkiewicza sprawa jest przejrzysta i nie ma mowy o nieprawidłowościach. – Wystawiona i zapłacona faktura była jedynie fakturą zaliczkową. Szkolenia miały się odbyć i się odbyły. Dlaczego dopiero w tym roku? Ponieważ osoba, która miała je przeprowadzać, uległa poważnemu wypadkowi, a potem zachorowała. W ramach szkoleń wykonano nawet więcej niż wynikało z umowy – zapewnia Ryszkiewicz, który musi się również tłumaczyć z wysokości swojego wynagrodzenia.
Zarabiał krocie
Urzędnicy kontrolujący SKM uważają, że Janusz Ryszkiewicz, pełniący obowiązki dyrektora po odejściu Piotra Nowaka, zarabiał więcej niż powinien. Oficjalnie był on w dalszym ciągu kierownikiem działu, a pełnienie funkcji dyrektora było zadaniem czasowym. Główna księgowa, sławna Katarzyna W. (wyrzucona już z pracy za oszustwo) złożyła wniosek do wiceprezydenta Dariusza Szymczaka o podwyżkę. Ten się zgodził, jednak ówczesna księgowa nie dopełniła formalności w dziale kadr Urzędu Miasta. Nie było aneksu do umowy, dzięki któremu Ryszkiewicz mógłby zarabiać więcej. Mimo to pieniądze pobierał. Okazało się, że jego wynagrodzenie jest wyższe od widełek ustalonych przepisami i odpowiada funkcji dyrektora. Ryszkiewicz więc dostawał tyle co dyrektor i jako kierownik działu mógł także otrzymywać premie. Gdyby umowa została zmieniona na stanowisko p.o. dyrektora, to premia nie byłaby wypłacana. Jak wynika z oświadczenia majątkowego tymczasowego szefa SKM, w 2008 r. zarobił on 84 774 zł, co średnio daje miesięcznie pensję przekraczającą 7 tys. zł.
Urzędnicy kontrolujący SKM uważają, że Janusz Ryszkiewicz, pełniący obowiązki dyrektora po odejściu Piotra Nowaka, zarabiał więcej niż powinien. Oficjalnie był on w dalszym ciągu kierownikiem działu, a pełnienie funkcji dyrektora było zadaniem czasowym. Główna księgowa, sławna Katarzyna W. (wyrzucona już z pracy za oszustwo) złożyła wniosek do wiceprezydenta Dariusza Szymczaka o podwyżkę. Ten się zgodził, jednak ówczesna księgowa nie dopełniła formalności w dziale kadr Urzędu Miasta. Nie było aneksu do umowy, dzięki któremu Ryszkiewicz mógłby zarabiać więcej. Mimo to pieniądze pobierał. Okazało się, że jego wynagrodzenie jest wyższe od widełek ustalonych przepisami i odpowiada funkcji dyrektora. Ryszkiewicz więc dostawał tyle co dyrektor i jako kierownik działu mógł także otrzymywać premie. Gdyby umowa została zmieniona na stanowisko p.o. dyrektora, to premia nie byłaby wypłacana. Jak wynika z oświadczenia majątkowego tymczasowego szefa SKM, w 2008 r. zarobił on 84 774 zł, co średnio daje miesięcznie pensję przekraczającą 7 tys. zł.
– Jako kierownik działu mogłem pobierać premię – mówi Janusz Ryszkiewicz. – Przekroczenie moich dochodów to sprawa nieco inna. Wynika ona z tego, że w międzyczasie w SKM miała miejsce podwyżka wynikająca z inflacji i podwyżka dla pracowników umysłowych wynikająca z oszczędności, które w zakładzie poczyniono. Przepisy nie zostały więc złamane – tłumaczy Ryszkiewicz.
Prezydent Mieczysław Kieca uważa inaczej. Przygotowano już porozumienie, które zakłada, że do końca czerwca Ryszkiewicz powinien zwrócić 19,5 tys. zł. Jeśli tego nie zrobi władze miasta będą się tego domagać innymi prawnie przewidzianymi sposobami.
Rafał Jabłoński