Wybory będą powtórzone?
Nowa rada nadzorcza Spółdzielni Mieszkaniowej Orłowiec wybrana, ale działać nie może. Wpłynęły dwie skargi dotyczące przebiegu wyborów. Czy bałagan może doprowadzić do ponownych wyborów?
Do kolegium przewodniczących poszczególnych części walnego zebrania oraz sekretarzy wpłynęły dwa protesty. Oba dotyczą pierwszej części obrad, która odbyła się w Rydułtowach.
Poszło o jedną kartę
Zdaniem protestujących, w chwili kiedy komisja wyborcza wychodziła po wyborach z zamkniętą już urną do pomieszczenia, gdzie miano liczyć głosy, do skrzynki dorzucano karty.
– Oderwano taśmę na chwilę, a kiedy karta, podkreślam jedna karta trafiła do urny, ponownie ją zaklejono. To świadczy tylko o tym, że przewodniczący, który prowadził zebranie, kompletnie sobie z tym nie radził – mówi Zbigniew Majewski, członek nowej rady nadzorczej.
Zdaniem protestujących, w chwili kiedy komisja wyborcza wychodziła po wyborach z zamkniętą już urną do pomieszczenia, gdzie miano liczyć głosy, do skrzynki dorzucano karty.
– Oderwano taśmę na chwilę, a kiedy karta, podkreślam jedna karta trafiła do urny, ponownie ją zaklejono. To świadczy tylko o tym, że przewodniczący, który prowadził zebranie, kompletnie sobie z tym nie radził – mówi Zbigniew Majewski, członek nowej rady nadzorczej.
Wina zarządu?
Drugi protest, podpisany przez osiem osób, odnosi się z kolei do błędów proceduralnych. Komisja wyborcza zabrała ze sobą puste karty do głosowania i nie dopuściła do liczenia głosów komisji skrutacyjnej. – Bałagan powstał, bo nie było regulaminów dla obu komisji. Nie było więc wiadomo za co która komisja odpowiada. Tylko, że to nie wina grupy inicjatywnej, tylko zarządu, który przygotowywał walne zebranie – denerwuje się inny nowo wybrany członek rady nadzorczej, Czesław Kaczmarski. Członkowie grupy inicjatywnej wskazują także na inny błąd, którego żaden protest nie zawarł. Do głosowania chciała przystąpić osoba, która nie była członkiem spółdzielni, więc nie miała do tego prawa.
Drugi protest, podpisany przez osiem osób, odnosi się z kolei do błędów proceduralnych. Komisja wyborcza zabrała ze sobą puste karty do głosowania i nie dopuściła do liczenia głosów komisji skrutacyjnej. – Bałagan powstał, bo nie było regulaminów dla obu komisji. Nie było więc wiadomo za co która komisja odpowiada. Tylko, że to nie wina grupy inicjatywnej, tylko zarządu, który przygotowywał walne zebranie – denerwuje się inny nowo wybrany członek rady nadzorczej, Czesław Kaczmarski. Członkowie grupy inicjatywnej wskazują także na inny błąd, którego żaden protest nie zawarł. Do głosowania chciała przystąpić osoba, która nie była członkiem spółdzielni, więc nie miała do tego prawa.
– Na szczęście w porę to wychwyciliśmy – mówi Zbigniew Majewski.
Prawnik wprowadził w błąd
Kolegium zdecydowało odesłać sprawę do Regionalnego Związku Spółdzielczości Mieszkaniowej, aby rozstrzygnęło sprawę czy wyniki wyborów są w tej sytuacji prawomocne. Tyle tylko, że według Czesława Jóźwiszyna, jedynego z grupy inicjatywnej, który był w kolegium, jego członkowie zostali wprowadzeni w błąd przez radcę prawnego SM Orłowiec.
Kolegium zdecydowało odesłać sprawę do Regionalnego Związku Spółdzielczości Mieszkaniowej, aby rozstrzygnęło sprawę czy wyniki wyborów są w tej sytuacji prawomocne. Tyle tylko, że według Czesława Jóźwiszyna, jedynego z grupy inicjatywnej, który był w kolegium, jego członkowie zostali wprowadzeni w błąd przez radcę prawnego SM Orłowiec.
– Pan Migas powołał się na statut i stwierdził, że tak musimy zrobić. Po zebraniu okazało się, że prawo spółdzielcze mówi co innego. Jest mi przykro, że prawnik, który powinien działać dla dobra członków SM, bo z ich m.in. pieniędzy jest utrzymywany, działa tylko na rzecz jednej grupy, czyli zarządu – mówi Czesław Jóźwiszyn.
Kolegium do powtórzenia
Faktycznie w statucie nie widnieje zapis dotyczący rozstrzygania protestów. Janusz Tarasiewicz, pełnomocnik Krajowego Związku Lokatorów i Spółdzielców, powołując się na prawo spółdzielcze, twierdzi, że protesty może jedynie rozstrzygać sąd.
Faktycznie w statucie nie widnieje zapis dotyczący rozstrzygania protestów. Janusz Tarasiewicz, pełnomocnik Krajowego Związku Lokatorów i Spółdzielców, powołując się na prawo spółdzielcze, twierdzi, że protesty może jedynie rozstrzygać sąd.
Członkowie nowej rady nadzorczej z grupy inicjatywnej będą zabiegali więc o ponowne zebranie kolegium. Zwłaszcza, że jak się okazuje zgodnie ze statutem, powinno ono przeliczyć karty z głosowań, czego nie zrobiono 25 czerwca.
– Nie odpuścimy. Wygląda na to, że komuś bardzo zależy, aby we władzach spółdzielni nie pojawiły się nowe osoby – dodaje Czesław Kaczmarski.Prezes SM Orłowiec unika komentarza. – To są wnioski kolegium. Zarzuty co do organizacji walnego do mnie nie dotarły. Nie będę się wypowiadał na ten temat – mówi Czesław Mazurek.
Justyna Pasierb