Już jesteśmy rodziną, teraz potrzebny nam dom
Ponad 100 tys. zł przeznaczy w tym roku radliński Urząd Miasta na pomoc niepełnosprawnym. Oferta jest bogata, ale skierowana głównie do dzieci i młodzieży. Niestety brakuje miejsca dla osób dorosłych z upośledzeniem intelektualnym, które po ukończeniu edukacji szkolnej są skazane na samotność w czterech ścianach.
O ile do ukończenia szkoły każdy niepełnosprawny może korzystać z różnych form, które pozwalają nie tylko na funkcjonowanie w środowisku, ale przede wszystkim poprawiają kondycję, o tyle prawdziwy problem zaczyna się, kiedy edukacja się kończy. Chodzi głównie o grupę osób z upośledzeniem intelektualnym.
Cała praca na marne
Nie mają one bowiem szans na udział w Warsztatach Terapii Zajęciowej, które są m.in. w Wodzisławiu czy Gorzycach. Dysfunkcja wyklucza ich także z możliwości podjęcia pracy w powiatowym Zakładzie Aktywności Zawodowej. Dramat rodziców i ich dzieci obserwuje Lucyna Stiel, szefowa Stowarzyszenia Osób Niepełnosprawnych „Radlińska Przystań”.
– To naprawdę przykre. Osoby chore są skazane na siedzenie w domu. Zaprzepaszcza się w ten sposób całą ciężką pracę wykonaną i przez rodziców i przez terapeutów podczas wcześniejszych zajęć – mówi Lucyna Stiel.
Nie mają one bowiem szans na udział w Warsztatach Terapii Zajęciowej, które są m.in. w Wodzisławiu czy Gorzycach. Dysfunkcja wyklucza ich także z możliwości podjęcia pracy w powiatowym Zakładzie Aktywności Zawodowej. Dramat rodziców i ich dzieci obserwuje Lucyna Stiel, szefowa Stowarzyszenia Osób Niepełnosprawnych „Radlińska Przystań”.
– To naprawdę przykre. Osoby chore są skazane na siedzenie w domu. Zaprzepaszcza się w ten sposób całą ciężką pracę wykonaną i przez rodziców i przez terapeutów podczas wcześniejszych zajęć – mówi Lucyna Stiel.
Pomysł jest, ale kosztowny
Rozwiązaniem problemu byłby dom środowiskowy. Niepełnosprawni mieliby tutaj zapewnioną dzienną opiekę i przede wszystkim różnego rodzaju zajęcia, które rozwijają i podtrzymują u osób niepełnosprawnych umiejętności do samodzielnego, aktywnego funkcjonowania. Ze znalezieniem chętnych nie byłoby problemu. Już dziś szefowa „Radlińskiej Przystani” ma listę siedemnastu chętnych. Do tego dochodzą osoby z Pszowa i Rydułtów, bo stowarzyszenie chciałoby przedsięwzięcie realizować wspólnie z organizacjami z Pszowa i Radlina. Oba miasta partycypowałyby w kosztach powstania i utrzymania placówki.
Rozwiązaniem problemu byłby dom środowiskowy. Niepełnosprawni mieliby tutaj zapewnioną dzienną opiekę i przede wszystkim różnego rodzaju zajęcia, które rozwijają i podtrzymują u osób niepełnosprawnych umiejętności do samodzielnego, aktywnego funkcjonowania. Ze znalezieniem chętnych nie byłoby problemu. Już dziś szefowa „Radlińskiej Przystani” ma listę siedemnastu chętnych. Do tego dochodzą osoby z Pszowa i Rydułtów, bo stowarzyszenie chciałoby przedsięwzięcie realizować wspólnie z organizacjami z Pszowa i Radlina. Oba miasta partycypowałyby w kosztach powstania i utrzymania placówki.
Tylko miejsca brak
Niestety, największy problem jest ze znalezieniem obiektu. W ubiegłym roku przymierzano się do kupna budynku nieopodal Miejskiego Ośrodka Kultury w Radlinie, ale cena była za wysoka.
– Bez budynku nie jesteśmy w stanie nic zrobić. Wciąż liczymy, że w końcu ten dom powstanie. Radni, także z Pszowa i Radlina, powinni przy planowaniu budżetu uwzględnić również powstanie takiej placówki – mówi Lucyna Stiel.
Niestety, największy problem jest ze znalezieniem obiektu. W ubiegłym roku przymierzano się do kupna budynku nieopodal Miejskiego Ośrodka Kultury w Radlinie, ale cena była za wysoka.
– Bez budynku nie jesteśmy w stanie nic zrobić. Wciąż liczymy, że w końcu ten dom powstanie. Radni, także z Pszowa i Radlina, powinni przy planowaniu budżetu uwzględnić również powstanie takiej placówki – mówi Lucyna Stiel.
(j.sp)