Nie zamrozili pieniędzy na zwałach
Koksownia Radlin to drugi co do wielkości pracodawca w Radlinie i jeden z większych w naszym powiecie. Kryzys nie przełożył się na spadek zatrudnienia. Ale to z czasem stopniowo w koksowni będzie się zmniejszać.
O skutkach kryzysu opowiadał na ostatniej sesji rady miejskiej w Radlinie Marcin Walas, specjalista ds. ISO i technologii w radlińskiej koksowni. – Byliśmy na kryzys wyczuleni i nie czekając na cud ograniczyliśmy produkcję koksu. Na dziś dzień wykorzystujemy 40 procent mocy produkcyjnych. Najstarsi koksownicy nie pamiętają tak niskiej produkcji w naszym zakładzie. Ale idzie ku lepszemu – zapewnia Marcin Walas. Koksu nie marnowali
Mimo ograniczenia produkcji sytuacja zakładu nie należy do najgorszych. A to za sprawą tego, że w przeciwieństwie do innych zakładów, które produkowały na maksimum możliwości w Radlinie koks nie leży na zwałach. – Inne zakłady zamroziły gotówkę na zwałowiskach, u nas na szczęście takiej sytuacji nie ma – mówi Walas.
Naturalna redukcja zatrudnienia
Spadek produkcji nie przełożył się na zwolnienia pracowników. Ale na zatrudnienia w koksowni nie ma co liczyć, bo ta raczej będzie ograniczać liczbę swoich pracowników. Związane jest to ze sporym zautomatyzowaniem produkcji po uruchomieniu nowej baterii 1-bis, najnowszej w naszym kraju. Masowych zwolnień jednak nie będzie, bo spadek zatrudnienia przebiegnie w naturalny sposób i związany będzie z pracownikami odchodzącymi na emeryturę.
(art)