Pies trzy dni czekał na pomoc
Pierwsze zgłoszenie dotyczące potrąconego psa strażnicy otrzymali w poniedziałek 7 września około godz. 22.00. Powiadomili Służby Komunalne Miasta, które miały zająć się zwierzęciem. Pracownicy znaleźli czworonoga. Pies był ranny i agresywny, nie mogli więc go zabrać ze sobą, a na miejsce nie przyjechał ani weterynarz, ani żadne inne służby, które mogłyby pomóc w rozwiązaniu problemu. We wtorek rano na miejsce przyjechali strażnicy miejscy, ale zwierzęcia nie było. W czwartek zbulwersowani mieszkańcy dzwonili do naszej redakcji.
– Pies leży w przydrożnym rowie. Sam się tam wczołgał. Ma połamane łapy. Jak można dopuszczać do takiej sytuacji? – denerwował się czytelnik.
Po kolejnych telefonach strażnicy w czwartek przed południem znowu przyjechali na ul. Jastrzębską. Okazało się, że ranny zwierzak przeczołgał się do pobliskiego rowu. Krzaki zasłaniały psa, kiedy we wtorek patrol strażników próbował go znaleźć.
– To był nieszczęśliwy zbieg okoliczności. Czworonoga zawieziono do weterynarza. Teraz przebywa w specjalnym boksie na terenie SKM. Jeśli przez tydzień nie zgłosi się po niego żaden właściciel, trafi do schroniska – tłumaczy Barbara Chrobok, rzecznik prasowy Urzędu Miasta.
Rzeczniczka wskazuje, że w przypadku takich nocnych wypadków z udziałem zwierząt, miasto ma prawdziwy kłopot. W nocy bowiem nie przyjedzie na miejsce żaden weterynarz, a osoby z nadleśnictwa, które mogłyby pomóc w takiej sytuacji nie podejmą żadnych kroków w przypadku, kiedy do potrącenia doszło w terenie zabudowanym.
– Próbowaliśmy podpisać umowę z firmą, która zajmuje sięwyłapywaniem bezdomnych psów, ale nikt się nie zgłosił – dodaje rzeczniczka.
Łatwiej jest problem rozwiązać w ciągu dnia. O rannym lub padłym zwierzęciu należy poinformować Centrum Monitoringu, telefon 32 459 04 76.
– Dyspozytor przekaże wówczas tę informację odpowiednim służbom – mówi Barbara Chrobok.
(j.sp)