Machał do lekarzy z policyjnego śmigłowca
Dzięki Fundacji Mam Marzenie oraz śląskiej policji spełniło się marzenie chorego dziesięciolatka z Marklowic. Paweł Myszka nie tylko strzelał z broni antyterrorystów, a także leciał policyjnym helikopterem.
Pod koniec września, 10-letni Paweł Myszka z Marklowic przeżył przygodę swojego życia. Wraz z rodzicami oraz najlepszym przyjacielem Kamilem pojechał na tereny Oddziału Prewencji Policji w Katowicach, gdzie mieści się również siedziba Samodzielnego Pododdziału Antyterrorystycznego Policji. Chłopiec miał jedyną okazję przyjrzeć się z bliska pracy policyjnych antyterrorystów, a także w towarzystwie swoich bliskich i wolontariuszy polecieć policyjnym śmigłowcem. – Jak dorosnę, zostanę antyterrorystą! – zadeklarował Pawełek zachwycony policyjną przygodą i tym, że spełniło się jego największe marzenie. Od roku choruje na chorobę zagrażającą jego życiu.
Helikopterem na obiad do prezydenta
Przebrany w specjalnie uszyty kombinezon wraz ze swoim kolegą próbował swoich umiejętności strzelając do tarczy i zjeżdżając na linie. Miał też okazję zobaczyć specjalne narzędzia i broń służącą antyterrorystom, a już szczególną atrakcją były roboty służące do przenoszenia i unieszkodliwiania ładunków wybuchowych. Chłopcy mogli nawet pokierować takim robotem.
Punktem kulminacyjnym był lot policyjnym helikopterem, który specjalnie przyleciał z Warszawy. Śmigłowiec wzbił się na wysokość 300 metrów, a następnie skierował w stronę szpitala na Ligocie, gdzie Pawełek się leczy. Chłopiec machał do dzieci i lekarzy, którzy wyglądali z okien. Następnie cała ekipa udała się do Raciborza, gdzie na miłych gości czekał już Mirosław Lenk, prezydent Raciborza, który zaprosił wszystkich na obiad. – Było to naprawdę niezapomniane przeżycie. Wszystko wspaniale zorganizowane, spotkało nas bardzo miłe podejście – mówi o policyjnej eskapadzie Barbara Myszka, mama Pawełka. Chłopcu towarzyszył także tata, Grzegorz.
Punktem kulminacyjnym był lot policyjnym helikopterem, który specjalnie przyleciał z Warszawy. Śmigłowiec wzbił się na wysokość 300 metrów, a następnie skierował w stronę szpitala na Ligocie, gdzie Pawełek się leczy. Chłopiec machał do dzieci i lekarzy, którzy wyglądali z okien. Następnie cała ekipa udała się do Raciborza, gdzie na miłych gości czekał już Mirosław Lenk, prezydent Raciborza, który zaprosił wszystkich na obiad. – Było to naprawdę niezapomniane przeżycie. Wszystko wspaniale zorganizowane, spotkało nas bardzo miłe podejście – mówi o policyjnej eskapadzie Barbara Myszka, mama Pawełka. Chłopcu towarzyszył także tata, Grzegorz.
Ludzie przyszli z pomocą
Paweł jest obecnie uczniem Szkoły Podstawowej nr 1 w Marklowicach, ale ze względu na stan zdrowia objęty jest nauczaniem indywidualnym. Rok temu zachorował na białaczkę limfoblastyczną. – Bolał go brzuszek i stracił apetyt. Kiedy zrobiliśmy morfologię, okazało się niestety, że jest poważnie chory – wspomina Barbara Myszka. W ciężkich chwilach rodzina nie została całkiem sama. Z pomocą przyszło wielu ludzi dobrej woli, którzy wzięli udział w specjalnym koncercie zorganizowanym przez SP nr 2 w Marklowicach-Chałupkach. – Było to ogromne wsparcie, naprawdę nie spodziewałam się takiej reakcji ze strony ludzi – przyznaje mama Pawełka.
Spotkanie z antyterrorystami było największym marzeniem chorego chłopca. Pomogła mu je spełnić Fundacja Mam Marzenie oraz Komenda Wojewódzka Policji w Katowicach.
(izis), fot KWP Katowice