Odra tylko do bicia?
W tym sezonie większość drużyn ekstraklasy na mecze z Odrą jedzie jak po swoje. W sumie zespół z Bogumińskiej przegrał już 10 spotkań. W piątek uległ Zagłębiu Lubin. Wodzisławianie spadli na ostatnie miejsce w ligowej tabeli.
– Jak na ironię losu zagraliśmy dziś najlepsze spotkanie pod moją wodzą – powiedział po meczu Robert Moskal, trener Odry. Rzeczywiście Odra przez większość meczu walczyła, do tego stworzyła kilka dogodnych sytuacji pod bramką lubinian, ale co z tego skoro defensywa zespołu jest dziurawa jak ser szwajcarski, a w napadzie brakuje rasowego napastnika. Takiego, który bez zmrużenia oka wykorzystałby sytuacje, ot chociażby te, które mieli Marcin Wodecki i Tomas Radzinevicius w drugiej części spotkania.
Miłe złego początki…
Spotkanie z bezpośrednim rywalem w ligowej tabeli rozpoczęło się dla Odry nadzwyczaj dobrze. Przemeblowana drużyna Moskala (na ławce usiedli podstawowi do tej pory Chwalibogowski i Kwiek) już w 12 min objęła prowadzenie. Rzut wolny na bramkę zamienił Adam Mójta. Lewy obrońca uderzył mocno, piłka odbiła się od zawodnika z muru i kompletnie zmyliła bramkarza Zagłębia, który nie miał szans na skuteczną interwencję. Gra Odry mogła się podobać, kibice oglądali sporo dynamicznych akcji, jakich na Bogumińskiej dawno nie widziano. Po jednej z nich Piotr Piechniak powinien w 22 min. podwyższyć na 2:0, ale z kilku metrów trafił wprost w bramkarza Zagłębia. Kilka minut później jedną z nielicznych akcji wykonało Zagłębie i mieliśmy remis. Nie niepokojony Ekwueme spokojnie dośrodkował z narożnika pola karnego, najwyżej do piłki wyskoczył Traore, który na raty pokonał Adama Stachowiaka. Od tego momentu do końca połowy zaznaczyła się przewaga gości, którzy stworzyli kilka groźnych sytuacji pod bramką Stachowiaka.
Bramek nie ma komu strzelać
Po przerwie ponownie zaatakowała Odra, cóż z tego skoro dogodnych sytuacji nie potrafili wykorzystać najpierw debiutujący w wyjściowej jedenastce Odry Szymon Jary, później Radzinevicius i Wodecki. Jak wykorzystać dobre sytuacje w 69 min pokazał za to Traore, który dobił strzał Micanskiego. Ponownie nie popisała się defensywa Odry, która nie potrafiła wybić piłki po wyrzucie z autu przez gości. Do końca meczu wynik nie uległ już zmianie, chociaż dobrą sytuację miał m.in. Daniel Bueno. Główkę Brazylijczyka, zmierzającą wprost w okienko tylko sobie wiadomym sposobem sparował Ptak.
Do końca rundy bez punktów?
Po piątkowej porażce Odra spadła najpierw na przedostatnie miejsce, z którego uciekło Zagłębie. W sobotę po wygranej Cracovii w Warszawie z tamtejszą Polonią Odra spadła już na samo dno ligowej tabeli. Czy do zimowej przerwy uda się uciec z zagrożonej strefy? – Trudno sobie wyobrazić, żebyśmy do końca rundy nie zrobili jakichś punktów. To byłaby tragedia – powiedział po meczu Marcin Malinowski, kapitan Odry. Niestety scenariusz ten wygląda na coraz bardziej prawdopodobny, bo kolejni rywale do słabych nie należą. Odra zagra najpierw ze Śląskiem Wrocław, później u siebie z Wisłą Kraków i Jagiellonią Białystok oraz na wyjeździe z Polonią Bytom. Sytuację Odry pogarsza fakt, że dwie ostatnie kolejki rozgrywane są awansem z wiosny. Jeśli Odra nie zapunktuje jeszcze tej jesieni, to na wiosnę może być już za późno na odrabianie strat i spadek po 13 latach gry w ekstraklasie stanie się przykrym faktem.
Artur Marcisz