Dyplom mogą zrobić, ale przez Internet
Kolejni studenci wodzisławskiego oddziału Akademii Humanistyczno-Ekonomicznej przeżywają gehennę. W raporcie pokontrolnym Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego nie pozostawia suchej nitki na Akademii Humanistyczno-Ekonomicznej w Łodzi. Najgorzej jest jeśli chodzi o prowadzenie zajęć na wydziałach zamiejscowych. Nie ma wątpliwości, że w Wodzisławiu zdecydowana większość z nich była organizowana niezgodnie z prawem. – Ministerstwo dało uczelni czas do 20 listopada na zastosowanie się do ustaleń pokontrolnych. Ta kontrola towarzyszy procedurze likwidacyjnej – mówi Dorota Dziuba, asystent rzecznika prasowego Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Czy szkoła przestanie istnieć? – To decyzja pani minister. Nie określono terminu, w którym powinna zapaść decyzja – dodaje Dziuba.
W Wodzisławiu nielegalnie kształcono studentów na kilkunastu kierunkach. Zgodnie z prawem mogą się tutaj odbywać jedynie zajęcia z pedagogiki I stopnia zakończone licencjatem. Studia magisterskie już nie, o czym studenci dowiedzieli się dopiero po podpisaniu umów. Kolejnych ok. 300 studentów zostało nabitych w butelkę. – Czujemy się oszukani – mówi Tatiana Badaczewska, studentka pierwszego roku pedagogiki – studiów uzupełniających. Studia te odbywać się mogą, tyle że w Łodzi i za pośrednictwem Internetu. Dwa wyjazdy w semestrze i zjazd egzaminacyjny. Jedną „wycieczkę” już nawet zorganizowano. Zbiórka pod szkołą o godz. 4.00. Do Łodzi wyjechało 8 autokarów (koszt 20 zł od osoby). – Zajęcia zaplanowane zostały od godz. 9.50 do 18.25 (miały odbyć się 3 wykłady). Już o godzinie 14.30 wracaliśmy do domu. To jakaś paranoja – relacjonuje Anita Celary, studentka.
Nic nie jest pewne
Aby wyjaśnić wątpliwości 12 listopada w Wodzisławiu zorganizowano spotkanie ze studentami. Organizatorom chodziło głównie o zaprezentowanie platformy cyfrowej, za pośrednictwem której studia mogą być kontynuowane. – Minister postawił ultimatum. Musimy działać w ten sposób, aby uczelnia nie została zlikwidowana – wyjaśniała Elżbieta Trojniar, szefowa oddziału AHE w Wodzisławiu.
Nauka na odległość zdecydowanej większości studentów nie interesuje. – Kto nas przyjmie do pracy po takich studiach. Skąd wiemy, że za rok czy wcześniej to się nie zmieni, że AHE nie zlikwidują? Kto nam zapłaci za zszargane nerwy i zwróci stracone pieniądze? – pytali studenci. Chcieli wiedzieć na jakich warunkach mogą zerwać umowy z AHE. Dowiedzieli się m.in., że problemów z odejściem nie będzie. Każdy może odejść z tym, że zapłacone już pieniądze przepadną.
Setki oszukanych
Z minuty na minutę atmosfera na sali stawała się gęstsza. Kiedy prodziekan AHE Małgorzata Wojciechowska próbowała po raz kolejny zaprezentować platformę cyfrową, jedna z osób nie wytrzymała. – Nie rozumie pani, że nie chcemy mieć nic wspólnego z AHE i z Łodzią. Czy to do pani nie dociera? – wykrzyczała swoje niezadowolenie zdenerwowana studentka. To spotkało się z owacją pozostałych.
Po chwili na sali zostali jedynie studenci zamierzający kontynuować kształcenie w AHE. Pozostali starają się przenieść na inne uczelnie. Przypomnijmy, że w podobnej sytuacji znaleźli się studenci zlikwidowanej informatyki i zarządzania, które może funkcjonować jeszcze tylko do lutego. Do tego dochodzą studenci innych kierunków prowadzonych nielegalnie w Wodzisławiu. Liczba oszukanych przekracza już tysiąc osób.
Rafał Jabłoński