Ciężarówki łamią przepisy i blokują ruch
Wojewoda zajmie się skargą na starostę.
Organizacja, ruchu na ulicy Narutowicza, konkretnie na odcinku od granicy Radlina do wjazdu na wagę masową Kopalni Rydułtowy Anna w Rydułtowach drażni mieszkańców. Wjeżdżają tędy ciężarówki po muł czy węgiel. Kierowcy łamią przepis o zakazie zatrzymywania się i stoją ciężarówkami na ulicy praktycznie ją blokując. Ulica Narutowicza nie należy do szerokich arterii. Na pozostałej długości obowiązuje ograniczenie tonażu do 3,5 tony. O sprawie pisaliśmy wielokrotnie.
Wykluczyć ciężarówki
Mieszkańcy uważają, że skoro kierowcy nic sobie nie robią z zakazu zatrzymywania się, to najlepiej byłoby ograniczyć tonaż na całej ulicy, żeby całkiem wykluczyć stąd ciężarówki. Obecną organizację ruchu uważają za wadliwą. Skarga na organizatora ruchu na Narutowicza, pod którą podpisały się cztery osoby, trafiła we wtorek 8 grudnia na obrady rady miasta Radlina. Rada podjęła uchwałę o przekazaniu skargi wojewodzie, ponieważ za organizację ruchu na tej ulicy odpowiada starosta wodzisławski. Wojewoda jest władny do kontrolowania starosty.
Będzie powtórka
Jak wyjaśnia Arkadiusz Łuszczak, naczelnik wydziału komunikacji Starostwa Powiatowego w Wodzisławiu Śląskim, temat ciągnie się już sześć lat. Początkowo rzeczywiście był problem z ciężarówkami przyjeżdżającymi po opał. Samochody wjeżdżały do kopalni i wyjeżdżały z węglem czy mułem z powrotem na ul. Narutowicza. – Ile mułu i innego brudu nawoziły kołami na ulicę – wspomina Jerzy Piełka, mieszkający tu radlinianin. Temat już kilka lat temu badał wojewoda. Wówczas sytuacji na ul. Narutowicza sprzeciwiało się znacznie więcej osób. Wojewoda przyjeżdżał osobiście na kontrolę. Nie dopatrzył się żadnych nieprawidłowości w organizacji ruchu na tym odcinku. Ciężarówki muszą tędy dojeżdżać do kopalni. – Technologicznie nie można wytyczyć innej drogi – mówi Arkadiusz Łuszczak.
Ułatwić życie
Kopalnia po wielu spotkaniach z mieszkańcami sfinansowała remont ulicy i położenie chodnika. Wprowadziła też wewnętrzny przepis, żeby kierowcy czekali na załadunek na terenie kopalni. To według Arkadiusza Łuszczaka spowodowało, że ciężarówki już nie tarasują ul. Narutowicza. Załadowane samochody wyjeżdżają na drogi z drugiej strony kopalni, od ul. Leona w Rydułtowach, wcześniej odwiedzając myjnię. Tym samym kołami nie brudzą asfaltu. Potwierdza to Jerzy Piełka, choć przyznaje, że dalej widzi ciężarówki stojące przy bramie, a nawet przejeżdżające odcinkiem, na którym jest ograniczenie tonażu do 3,5 tony.
Zostali nieprzejednani
Ludzie widząc poprawę sytuacji stopniowo przestali protestować. Została tylko czwórka nieprzejednanych. Ciekawe, jak tym razem do skargi odniesie się wojewoda. Może wystarczyłoby, żeby policja karała mandatami kierowców ewidentnie łamiących przepisy obowiązujące na tej drodze.
Tomasz Raudner