Kto odpowiada za uchybienia?
Na budowę nowoczesnej baterii koksowniczej w Koksowni Radlin wydano ok. 450 mln zł! Do tej pory występują jednak problemy techniczne. – Bateria działa jedynie na 70% projektowej zdolności produkcyjnej – mówi Marcin Walas, specjalista ds. ISO i Technologii w Koksowni Radlin. Jak twierdzi kierownictwo zakładu winny jest wykonawca inwestycji. Ten z kolei utrzymuje, że wina leży po stronie szefostwa zakładu. – Na dokumentację czekaliśmy półtora roku – twierdzi Zbigniew Koncewicz, prezes firmy Zarmen, lidera konsorcjum wykonującego inwestycję i wylicza kolejne uchybienia.
Dyskusja rozgorzała po tym, jak na początku roku napisaliśmy o uzyskaniu pozwolenia na użytkowanie nowej baterii w Koksowni Radlin. Odebraliśmy kilka telefonów w tej sprawie, na forum portalu nowiny.pl zawrzało. Część pracowników chwali zastosowanie nowoczesnej technologii wartej 450 mln zł! Inni baterię nazywają bublem. Twierdzą, że awarie nie mają końca. Oberwało się przy okazji kierownictwu Koksowni. Do sprawy więc wracamy.
Nie zapłacili całości
Największe kontrowersje pracowników wzbudza część maszynowa nowej baterii, w której ładuje się węgiel do komór, wcześniej go ubijając. Mimo iż Generalny Realizator Inwestycji (konsorcjum kilku firm na czele z przedsiębiorstwem Zarmen) zapewniał, że skrzynia nabojowa jest szczelna i węgiel nie będzie się wysypywał, jest inaczej. Pracownicy, którzy teoretycznie powinni sterować maszyną z klimatyzowanej kabiny, muszą przerzucać tony węgla spadającego na podesty obsługowe wsadnicy i baterii podczas procesu napełniania komór koksowniczych. – Nie da się ukryć, że problemy są, ale jestem przekonany, że przy systematycznej pracy służb mechanicznych stopniowo będą one usuwane – mówi Jan Pasz, kierownik Koksowni Radlin. – Wydaje mi się, że część pracowników nie rozumie skomplikowania całej sprawy. Liczyli na to, że wraz z pojawieniem się baterii niewiele już będzie trzeba robić. Budowę takiej baterii należy traktować jako wykonawstwo jednostkowe, dlatego też problemów w takim przypadku nie da się uniknąć – dodaje kierownik Pasz. Jego zdaniem wina leży po stronie wykonawcy, dlatego Kombinat Koksochemiczny Zabrze, właściciel Koksowni w Radlinie, toczy spór prawny z GRI. Zdaniem Kombinatu inwestycja nie została zakończona, ponieważ nie uzyskano zdolności produkcyjnej baterii, efektu ekologicznego i pozwolenia na użytkowanie. Dlatego też nie wypłacono ostatniej transzy pieniędzy, ponad 20 mln zł.
Jest pozwolenie
Nowa bateria miała być gotowa do końca 2008 r. Niestety wykonawca nie wystąpił do Sanepidu, Państwowej Inspekcji Pracy i Państwowej Straży Pożarnej, a bez opinii tych Instytucji o pozwoleniu na użytkowanie można zapomnieć. Mimo to w maju 2009 r. wykonawca zszedł z placu budowy. Wówczas Kombinat Koksochemiczny powołał zespół, którego zadaniem było uzyskanie pozwolenia na użytkowanie. To się udało i w ostatnim dniu ubiegłego roku koksownia uzyskała pozwolenie na użytkowanie.
Nie ma wydajności
W dalszym ciągu nie udaje się jednak uzyskać na baterii projektowej zdolności produkcyjnej. – Obecnie wynosi ona ok. 70% – mówi Jan Pasz. – Abyśmy mogli mówić o pełnym zadowoleniu, czas obsługi jednej komory musiałby wynieść 15 min i 30 sek. Tyle powinno wystarczyć na wypchnięcie koksu, załadowanie i ubicie węgla. Dzisiaj czas ten, przy bardzo dobrych warunkach wynosi 21 minut – wyjaśnia kierownik Pasz. Jest on przekonany, że praca załogi przyniesie efekt i maksymalna zdolność baterii zostanie niebawem osiągnięta.
– Roboty mające do tego doprowadzić, zgodnie z procedurą reklamacyjną, zlecane są głównemu wykonawcy. Niestety bardzo często nikt się nie zjawia, więc prace wykonujemy we własnym zakresie – mówi Marcin Walas, specjalista ds. ISO i Technologii w radlińskiej koksowni. Również i on nie rozumie zarzutów części załogi. – Nie możemy zapominać, że ta inwestycja to ogromna szansa dla naszego zakładu. W 2013 r. kończy się pozwolenie zintegrowane na użytkowanie starych baterii koksowniczych. Mało prawdopodobne by mogły nadal pracować. Gdyby nie ta inwestycja, tak nieraz krytykowana przez pracowników, za kilka lat nie mieliby oni pracy – dodaje Marcin Walas.
– Roboty mające do tego doprowadzić, zgodnie z procedurą reklamacyjną, zlecane są głównemu wykonawcy. Niestety bardzo często nikt się nie zjawia, więc prace wykonujemy we własnym zakresie – mówi Marcin Walas, specjalista ds. ISO i Technologii w radlińskiej koksowni. Również i on nie rozumie zarzutów części załogi. – Nie możemy zapominać, że ta inwestycja to ogromna szansa dla naszego zakładu. W 2013 r. kończy się pozwolenie zintegrowane na użytkowanie starych baterii koksowniczych. Mało prawdopodobne by mogły nadal pracować. Gdyby nie ta inwestycja, tak nieraz krytykowana przez pracowników, za kilka lat nie mieliby oni pracy – dodaje Marcin Walas.
Rafał Jabłoński
***
Zbigniew Koncewicz prezes firmy Zarmen, lidera konsorcjum wykonującego inwestycję
Zarzuty Koksowni są bezpodstawne. Za problemy pojawiające się po stronie maszynowej baterii odpowiada wyłącznie kierownictwo Koksowni. Prototypowa instalacja, czyli wsadnica i system ubijania, został przez Zarmen zakupiony od wskazanego przez Koksownię polsko-niemieckiego dostawcy - Koksoprojekt BP i Vecon. Pojawiły się problemy, więc także zakład w Radlinie powinien wziąć za to odpowiedzialność, a nie spychać winy na nas. Nikt nie wspomina o tym, że Koksowania nie dostarczyła nam na czas dokumentacji technicznej przedsięwzięcia. Czekaliśmy na nią półtora roku, a znaczną część wykonaliśmy w formie wykonania zastępczego, ponieważ w innym wypadku inwestycja zostałaby wstrzymana. Wszystkie prace wykonywaliśmy zgodnie z zatwierdzonym projektem i po ich zakończeniu 15 grudnia 2008 r. oddaliśmy inwestycję. Skoro kierownictwo koksowni twierdzi, że prace są źle wykonane, to należało czynić takie uwagi już w trakcie realizacji i lepiej przygotować projekt. Proszę zwrócić uwagę, że inwestycję oddaliśmy w połowie grudnia 2008, a pozwolenie na budowę z wprowadzonymi zmianami uprawomocniło się w lutym 2009 r. W naszej ocenie brak odbioru i zgody na pełne uruchomienie było spowodowane brakiem odbioru koksu w czasie kryzysu przez głównych odbiorców Koksowni, na dowód czego posiadamy stosowne pisma z Koksowni.