Możemy pomóc, a nie tylko stać i patrzeć
Licealiści z Rydułtów pracują na rzecz Hospicjum Cordis w Mysłowicach. Wszystko zaczęło się od byłej uczennicy, która zachorowała na nowotwór i zmarła. To wydarzenie odmieniło życie nauczycielki chemii, która została wolontariuszką i zachęciła do wolontariatu swoich uczniów.
O hospicjum Cordis w Mysłowicach sporo się mówi w ostatnim czasie. A wszystko za sprawą wielkiego dzieła budowy Nowego Domu w Katowicach – Janowie. To tutaj, w byłym szpitalu górniczym, przy ulicy T. Ociepki, dokonuje się bodaj jeden z największych cudów. Dzięki zaangażowaniu wielu ludzi, także tych najbardziej znanych, dzięki koncertom, aukcjom i akcjom charytatywnym do hospicjum spływa pomoc i środki na nową siedzibę. Pierwsza część Nowego Domu została otwarta jeszcze w grudniu.
Wszystko zaczęło się od Dominiki
W budowę nowej siedziby hospicjum zaangażowała się także młodzież z rydułtowskiego liceum. – A wszystko zaczęło się od naszej uczennicy, Dominiki Szumowskiej, która w drugiej klasie liceum zachorowała na nowotwór. Miała indywidualne nauczanie, jeździłam do niej do domu. Potem byłam świadkiem pomocy hospicyjnej, dzięki której ta młoda, 21-letnia dziewczyna, mogła w spokoju odejść. Zmarła 24 października 2005 roku – wspomina Katarzyna Czekała, nauczycielka chemii w Zespole Szkół Ponadgimnazjalnych nr 1 w Rydułtowach. Jak mówi, to właśnie choroba i śmierć Dominiki zmieniły jej życie. Sama została wolontariuszką i zapaliła do wolontariatu swoich uczniów.
W tumanach pyłu
W telewizyjnym reportażu widać grupę młodych ludzi podczas prac budowlanych. Kują tynk, wożą gruz. Ich postacie są rozmazane, brodzą w tumanach pyłu i kurzu. Potem siadają przy jednym dużym stole do posiłku, modlą się. – Jeździliśmy na budowę pierwszej części hospicjum. Powstała ze środków własnych, dopiero teraz hospicjum startuje w projekcie o unijne pieniądze – mówi Katarzyna Czekała. – Pojechaliśmy tam na wycieczkę w ramach wolontariatu. Nasi licealiści wywozili gruz, malowali deseczki, przygotowali ściany pod tynk – wspomina nauczycielka – wolontariuszka.
Miodki z sentencjami św. Teresy
Nie był to jedyny cel wyjazdów. Jeszcze przed świętami licealiści z Rydułtów przygotowali mikołajkowy program. Z paczkami i gitarą odwiedzili 13 chorych leżących na oddziale stacjonarnym, dziennym. – Angażujemy się w różne zbiórki, pieczemy baranki, sprzedajemy bombki oraz książki wydawane przez hospicjum, organizujemy w szkole kiermasz z okazji Dni Wolontariatu. Zaangażowaliśmy się także w sprzedaż specjalnie przygotowanych miodków z sentencjami św. Teresy czy malowanie jajek – wymienia Katarzyna Czekała.
Nocny dyżur przy chorych
Swoim przykładem i zaangażowaniem zachęciła do wolontariatu dwie uczennice z klas drugich, Agatę Krajczok i Karolinę Miler. – Byłyśmy w hospicjum, zajmowałyśmy się chorym Michałkiem, teraz jedziemy na nocny dyżur na oddziale dziecięcym. Skłoniło nas do tego to, że możemy pomóc, a nie tylko stać i patrzeć – mówią o sobie licealistki. Żeby zostać wolontariuszkami muszą przejść szkolenie i odbyć praktykę.
Jak anioła głos
Obecnie licealiści z Rydułtów pod wodzą pani Katarzyny Czekały przygotowują kolejną charytatywną imprezę na rzecz Hospicjum Cordis - wielki koncert z udziałem młodzieży z ZSP nr 1. Gościnnie ma wystąpić Magda Anioł. – Koncert ten odbędzie się w Miejskim Ośrodku Kultury w Pszowie, 9 kwietnia. Chcielibyśmy zagrać dla szkół ponadgimnazjalnych z Pszowa czy Rydułtów. Całkowity dochód przeznaczony jest na rzecz hospicjum Cordis – dodaje Katarzyna Czekała.
Iza Salamon
***
Pomagają
Społeczne Towarzystwo Hospicjum Cordis zapewnia opiekę dzieciom i dorosłym umierającym na chorobę nowotworową w okresie terminalnym, czyli końcowym. Opiekuje się chorymi stacjonarnie, a także w domach. Wspiera osierocone rodziny. Działa także na naszym terenie. W minioną sobotę, 13 lutego, Hospicjum Cordis już w Nowym Domu w Katowicach – Janowie obchodziło 20-lecie swojego istnienia.