Drogi nie będzie, nie chcą jej Czesi
Czy Łaziska i czeskie Wierzniowice połączy kiedyś porządna droga?
Asfaltowa droga do granicy na ulicy Wierzniowickiej w Łaziskach istnieje tylko po polskiej stronie. Za granicą rowerzystów, którzy często nie do końca dobrze znają okolicę, czeka niemiła niespodzianka. Na granicy kończy się asfalt, normalna droga zamienia się w polny dukt. Wystarczy trochę deszczu a poruszanie się po dróżce przez kilka dni staje się problematyczne, bo zamienia się ona w rzekę błota. Do tego już nieraz droga była przeorana przez rolników. – To przykre, że przy otwartych granicach mamy tak koszmarne połączenie z sąsiednią miejscowością. Czas najwyższy żeby wreszcie dogadać się z czeską stroną i zrobić z tym porządek. Nie mówię, że od razu musi to być asfalt, ale żeby chociaż ją utwardzić tak, by można na nią wjechać bez obaw – apeluje Bolesław Świętek z Łazisk.
Czechom droga niepotrzebna
Problem wydaje się jednak nie do rozwiązania, bo wspomniana droga znajduje się już po czeskiej stronie. A tamtejsze władze podobno jej poprawą nie są zainteresowane. – Myśmy chcieli tę drogę zrobić, ale nie ma woli po stronie czeskiej – wyjaśnia Antoni Tomas, przewodniczący rady gminy w Godowie. – Czesi nie są zainteresowani rozbudową drogi, bo obawiają się, że wówczas wzrośnie tam natężenie ruchu samochodowego – dodaje Tomas. Tymczasem droga byłaby ułatwieniem dla mieszkańców Łazisk i Wierzniowic, bezpośrednio połączyłaby ze sobą sąsiadujące miejscowości.
Sprawa była już poruszana
Dodatkowy problem stwarza fakt, że obecna polna dróżka przebiega po gruntach prywatnych właścicieli, wśród których znajdują się i Polacy i Czesi. Sprawę próbowano załatwić już 12 lat temu. Wówczas współpraca Godowa i Dolnej Lutyni układała się o wiele lepiej niż teraz. – Już w 1998 roku przekazaliśmy tamtejszym władzom zgody polskich właścicieli na przekazanie potrzebnych gruntów pod drogę. Czesi musieli załatwić tylko sprawę z właścicielami czeskimi. Niestety nie doczekaliśmy się. Tam jest po prostu zły klimat do tej inwestycji – uważa Jan Szczeponek, radny z Łazisk. – Szkoda, bo naprawdę jest tu spory potencjał turystyczny. Być może trzeba Czechów próbować przekonać. Może z czasem zmienią zdanie – zastanawia się Bolesław Świętek.
Artur Marcisz