Radość tylko w Syryni. Górnik remisuje w Świerklanach
Naprzód Czyżowice – Borowik Szczejkowice 2:2
Bramki dla Naprzodu: Tomasz Palasz, Mateusz Buko
Miejscowi wyszli na prowadzenie w 22 min. Z lewej strony boiska piłkę otrzymał Adamczyk. Z jego nieprecyzyjnego strzału wyszło dobre podanie do wbiegającego pod bramkę Palasza, który wślizgiem wepchnął piłkę do siatki. Goście wyrównali kwadrans później. Piłka po strzale z ostrego kąta odbiła się jeszcze od słupka i wpadła do siatki. Około 55 min Naprzód przegrywał już 1:2. Po stałym fragmencie gry, w polu karnym drużyny gospodarzy zapanowało spore zamieszanie. Najwięcej zimnej krwi zachował zawodnik Borowika i sytuacja Naprzodu mocno się skomplikowała. Miejscowi rzucili się do odrabiania strat, ale dopiero w kwadrans przed końcem mieli powody do radości. Grający trener Antoni Jeleń zacentrował z rzutu rożnego, a zamykający akcję Buko wpakował piłkę głową do bramki przyjezdnych. Do końca meczu wynik nie uległ już zmianie. – Straciliśmy punkty na własne życzenie. Zmarnowaliśmy dziś wiele dogodnych sytuacji, a w piłce tak bywa, że czego nie strzelisz to dostaniesz. Wynik nas z pewnością nie zadowala, bo byliśmy drużyną lepszą, ale trzeba go przyjąć – mówił po meczu Antoni Jeleń.
Naprzód Syrynia – Gwiazda Skrzyszów 2:1
Bramki dla Naprzodu: Łukasz Tront, Tomasz Pluta
Bramka dla Gwiazdy: Grzegorz Porwoł
Gospodarze prowadzili od 20 min, kiedy nieporozumienie obrońców Gwiazdy wykorzystał Tront. Wyrównanie padło po bramce Porwoła. Najciekawsze wydarzenia miały miejsce pod koniec spotkania. Najpierw mocno skomplikowała się sytuacja gospodarzy, którzy od 70 min grali w osłabieniu, bowiem drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę obejrzał Kałuża. Gwiazda nie potrafiła jednak wykorzystać osłabienia rywala, a co więcej sama straciła decydującego gola. Naprzód wyprowadził kontrę, a dośrodkowanie z boku boiska wykorzystał Pluta, trafiając do siatki głową. – To był typowy mecz walki, porywającego widowiska kibice dziś może nie zobaczyli, ale i tak myślę mogą być zadowoleni z zaangażowania zawodników. Dla mnie najważniejsze jest, że zagraliśmy skutecznie i ambitnie, dzięki czemu nawet w osłabieniu potrafiliśmy strzelić gola – podkreśla Wiesław Bugdoł, trener Naprzodu.
LKS Krzyżanowice – Silesia Lubomia 4:1
Bramka dla Silesii: Grzegorz Bruzda
Jedynego gola Silesia zdobyła przy stanie 2:0, jeszcze przed przerwą. Bruzda wygrał pojedynek biegowy z zawodnikiem gospodarzy i uderzył nie do obrony. Bramka ta okazała się jednak marnym pocieszeniem, bowiem Silesia nie poszła za ciosem. Kolejne sytuacje do strzelenia gola goście co prawda mieli, ale w tym dniu ewidentnie brakowało im skuteczności. Z kolei gospodarze byli skuteczni do bólu i trafili jeszcze dwukrotnie pogrążając drużynę Lubomi. – No cóż, myśmy grali, a rywal strzelał bramki. Niestety przy naszej pomocy, bo popełnialiśmy dziś w obronie za dużo błędów. Widoczny był brak Kampki i Janety. Do tego Krupa wrócił dopiero co po kontuzji i też było widać, że nie ma pod bramką rywala tej pewności co zazwyczaj. Dziś gra nie wychodziła nam tak jak byśmy chcieli – mówił po meczu Bolesław Buchalik, trener Silesii.
Jedność Jejkowice – Czarni Gorzyce 5:3
Bramki dla Czarnych: Dawid Widenka, Jan Krupiński, Dominik Zganiacz
Miejscowi otworzyli wynik po 10 minutach gry. Niepilnowany przed polem karnym piłkarz Jedności uderzył nie do obrony. Około 35 min wyrównał Widenka, dobijając piłkę odbitą od słupka. Tuż przed przerwą Czarni wyszli na prowadzenie po trafieniu Krupińskiego, który wykorzystał błąd obrony gospodarzy. Po przerwie z kolei to piłkarze z Gorzyc popełniali błędy, bezlitośnie wykorzystane przez miejscowych. Już po 5 minutach gry było 2:2. Decydujące wydarzenia miały miejsce w ostatnich 20 minutach. Gospodarze zdobyli 2 gole i kiedy wydawało się, że spotkanie zakończy się wynikiem 4:2, w 90 min nadzieję Czarnym przywrócił Zganiacz. Nie był to koniec emocji. Kolejnego gola już w doliczonym czasie gry zdobyli jednak gospodarze i to oni mogli cieszyć się ze zwycięstwa. – W pierwszej połowie byliśmy równorzędnym partnerem dla Jejkowic, ale później drużynie zabrakło sił i zaczęliśmy popełniać błędy. Ostatnia bramka to efekt tego, że dążyliśmy do wyrównania i zostaliśmy skontrowani – mówi Jan Adamczyk, opiekun Czarnych.
Płomień Połomia – Start Pietrowice 1:2
Bramka dla Płomienia: Dariusz Wita
Płomień stracił pierwszego gola, bo jego obrońcy nie dali rady powstrzymać szarżującego napastnika gości. Wyrównał Wita, wykorzystując nieporozumienie defensywy Startu. Kilka minut później czerwoną kartkę otrzymał zawodnik Startu i Płomień grał w przewadze. Tyle, że niewiele z niej wyniknęło, co więcej to goście podwyższyli na 2:1. Piłka uderzona z rzutu wolnego, egzekwowanego na 40 metrze niespodziewanie zaskoczyła bramkarza Płomienia i wpadła do siatki. – Zagraliśmy dziś słabszy mecz, zdecydowanie gorszy niż przed tygodniem w Lubomi. Inna rzecz, że nie można nawet zremisować jak się popełnia taki katastrofalny błąd, jaki dziś przytrafił się naszemu bramkarzowi – ocenił Franciszek Krótki, trener Płomienia.
Forteca Świerklany – Górnik Pszów 1:1
Bramka dla Górnika: Marcin Należyty
Górnik stracił bramkę w I połowie, kiedy dośrodkowanie z boku boiska trafiło do ustawionego na 11 metrze zawodnika Fortecy. Ten nie miał problemu ze sfinalizowaniem akcji. Piłkarze Tomasza Gajewskiego wyrównali tuż po zmianie stron. Do dośrodkowaniu z rzutu rożnego najwyżej wyskoczył Należyty i głową pokonał bramkarza gospodarzy. Do końca meczu wynik nie uległ już zmianie, mimo iż jedna i druga drużyna miały okazje do zdobycia goli. – Myślę, że kibice obejrzeli bardzo dobry jak na tę ligę mecz, który toczony był w szybkim tempie. My mieliśmy swoje sytuacje, rywal również kilka razy zakręcił naszą obroną. Generalnie z zaangażowania swojej drużyny jestem zadowolony – mówi Tomasz Gajewski, trener Górnika.
oprac. (art)