Naprzód wreszcie wygrał. Trudna przeprawa lidera z Rogowa
Przełamanie drużyny z Rydułtów. Liderem IV ligi nadal Przyszłość.
Naprzód Rydułtowy – Unia Racibórz 2:0
Bramki dla Naprzodu: Łukasz Brzoska, Mateusz Kołodziejczyk
Kibice oglądali w Rydułtowach typowy mecz walki drużyn z dołu tabeli. Dopiero w 40 min padła pierwsza bramka. Najwięcej zimnej krwi w zamieszaniu pod bramką Unii zachował Brzoska, uderzając po długim rogu. Skromne prowadzenie nieco uspokoiło grę miejscowych, którzy w 70 min wygrywali już 2:0. Kołodziejczyk dostał dobre podanie z głębi pola i wyszedł jeden na jeden z bramkarzem Unii, nie dając mu szans na skuteczną obronę.
– To była typowa młócka o punkty. W naszym przypadku było w tym meczu o tyle dziwne, że to co miało wpaść nie wpadło, z kolei bramki strzeliliśmy z takich nie do końca pewnych sytuacji – mówi Marek Woźnica, dyrektor sportowy klubu z Rydułtów.
Bramki dla Naprzodu: Łukasz Brzoska, Mateusz Kołodziejczyk
Kibice oglądali w Rydułtowach typowy mecz walki drużyn z dołu tabeli. Dopiero w 40 min padła pierwsza bramka. Najwięcej zimnej krwi w zamieszaniu pod bramką Unii zachował Brzoska, uderzając po długim rogu. Skromne prowadzenie nieco uspokoiło grę miejscowych, którzy w 70 min wygrywali już 2:0. Kołodziejczyk dostał dobre podanie z głębi pola i wyszedł jeden na jeden z bramkarzem Unii, nie dając mu szans na skuteczną obronę.
– To była typowa młócka o punkty. W naszym przypadku było w tym meczu o tyle dziwne, że to co miało wpaść nie wpadło, z kolei bramki strzeliliśmy z takich nie do końca pewnych sytuacji – mówi Marek Woźnica, dyrektor sportowy klubu z Rydułtów.
GTS Bojszowy – Przyszłość Rogów 0:1
Bramka dla Przyszłości: Robert Żbikowski
Jedyna bramka spotkania padła w końcówce pierwszej połowy. Dośrodkowanie z rzutu rożnego na bramkę zamienił niezawodny Żbikowski, trafiając do siatki głową. Wcześniej obie drużyny stworzyły kilka dobrych sytuacji bramkowych, których jednak nie potrafiły wykorzystać. Po zmianie stron obraz gry nie uległ wielkim zmianom, w dalszym ciągu obie drużyny dążyły do zmiany wyniku, ale bramek już kibice nie oglądali. – Myślę, że był to typowy mecz walki, w którym obie drużyny grały cios za cios. Było widać, że kto strzeli ten wygra i tak też się stało. Cieszymy się, że akurat udało nam się wygrać. O naszej wygranej nad silnie zmotywowanym GTS-em zadecydowało zaangażowanie i walka na każdym metrze boiska – powiedział Tomasz Sosna, trener Przyszłości.
Bramka dla Przyszłości: Robert Żbikowski
Jedyna bramka spotkania padła w końcówce pierwszej połowy. Dośrodkowanie z rzutu rożnego na bramkę zamienił niezawodny Żbikowski, trafiając do siatki głową. Wcześniej obie drużyny stworzyły kilka dobrych sytuacji bramkowych, których jednak nie potrafiły wykorzystać. Po zmianie stron obraz gry nie uległ wielkim zmianom, w dalszym ciągu obie drużyny dążyły do zmiany wyniku, ale bramek już kibice nie oglądali. – Myślę, że był to typowy mecz walki, w którym obie drużyny grały cios za cios. Było widać, że kto strzeli ten wygra i tak też się stało. Cieszymy się, że akurat udało nam się wygrać. O naszej wygranej nad silnie zmotywowanym GTS-em zadecydowało zaangażowanie i walka na każdym metrze boiska – powiedział Tomasz Sosna, trener Przyszłości.
Polonia Marklowice – Zapora Porąbka 1:3
Bramka dla Polonii: Gabriel Szkatuła
Dość szybko na prowadzenie wyszli goście, ale miejscowi zdołali wyrównać kilka chwil później. Szkatuła znalazł się tam gdzie powinien i wpakował do bramki piłkę dośrodkowaną z rzutu rożnego. Ten sam zawodnik w 30 min osłabił swoją drużynę, gdy obejrzał czerwoną kartkę. W tej sytuacji kolejne gole strzelali już tylko przyjezdni. Polonia straciła dwie bramki po uderzeniach z dystansu, przy obydwu sytuacjach lepiej mógł się spisać bramkarz gospodarzy. Mecz mógłby potoczyć się inaczej gdyby Młynek dwukrotnie nie przestrzelił nad bramką w dobrych sytuacjach. – Wyrównaliśmy i wydawało się, że mamy wszystko pod kontrolą, ale Szkatuła obejrzał czerwoną kartkę i to ustawiło nam spotkanie. Myślę, że chyba pani sędzia pokazała ją zbyt pochopnie. Mimo porażki zagraliśmy poprawnie – mówi Ireneusz Gabrysiak, trener Polonii.
Bramka dla Polonii: Gabriel Szkatuła
Dość szybko na prowadzenie wyszli goście, ale miejscowi zdołali wyrównać kilka chwil później. Szkatuła znalazł się tam gdzie powinien i wpakował do bramki piłkę dośrodkowaną z rzutu rożnego. Ten sam zawodnik w 30 min osłabił swoją drużynę, gdy obejrzał czerwoną kartkę. W tej sytuacji kolejne gole strzelali już tylko przyjezdni. Polonia straciła dwie bramki po uderzeniach z dystansu, przy obydwu sytuacjach lepiej mógł się spisać bramkarz gospodarzy. Mecz mógłby potoczyć się inaczej gdyby Młynek dwukrotnie nie przestrzelił nad bramką w dobrych sytuacjach. – Wyrównaliśmy i wydawało się, że mamy wszystko pod kontrolą, ale Szkatuła obejrzał czerwoną kartkę i to ustawiło nam spotkanie. Myślę, że chyba pani sędzia pokazała ją zbyt pochopnie. Mimo porażki zagraliśmy poprawnie – mówi Ireneusz Gabrysiak, trener Polonii.
oprac. (art)