Derby Gorzyc na remis. Górnicy wygrywają na wyjeździe
W lidze okręgowej ciekawie było nie tylko w Gorzycach, również w Skrzyszowie kibice obejrzeli zacięty mecz.
Czarni Gorzyce – Naprzód Czyżowice 2:2
Bramki dla Czarnych: Przemysław Pawliczek – 2
Bramki dla Naprzodu: Mateusz Buko, Rafał Mandera
W pierwszej połowie Naprzód zdominował boiskowe wydarzenia i mecz wyglądał tak, jakby to czyżowianie grali na własnym boisku. Długo jednak swojej przewagi nie potrafili udokumentować. Dopiero w 39 min dośrodkowanie z rzutu rożnego sprytnym strzałem głową na bramkę zamienił Buko. W drugiej połowie podrażnieni gospodarze od początku ruszyli do ataku, sprawiając defensywie Naprzodu sporo kłopotów. W 50 min niepilnowany Przemysław Pawliczek dostał piłkę na 8 metrze i uderzył w długi róg, wyrównując stan meczu. Przewaga gospodarzy rosła, ale w 65 min dość niespodziewanie na prowadzenie wyszli goście. Na 25 metrze piłkę dostał Rafał Mandera. Przymierzył bez zastanowienia, piłka odbiła się jeszcze od obrońcy Czarnych i wpadła za kołnierz bramkarza gospodarzy. Stracona nieco przypadkowo bramka nie podłamała miejscowych, którzy w dalszym ciągu przeważali. Ich gra została nagrodzona kwadrans przed końcem meczu. Piłka dośrodkowana z rzutu rożnego spadła pod nogi zupełnie nie obstawionego Pawliczka i zawodnik Czarnych po raz kolejny wpisał się na listę strzelców. – Pierwsza połowa w naszym wykonaniu była nie najlepsza i przeciwnik dominował. W drugiej zagraliśmy już lepiej i mogliśmy się nawet pokusić o zwycięstwo. Mamy remis, dalej okupujemy to ostatnie miejsce, ale w drużynie widać wiarę w to, że jeszcze w tej rundzie uda się jakieś punkty zdobyć – Jan Adamczyk, opiekun Czarnych.
– Założyliśmy sobie przed meczem, że w pierwszej połowie spróbujemy narzucić rywalowi swój styl gry i to się udało. Niestety po przerwie moja drużyna trochę się pogubiła i oddała inicjatywę. Moim zdaniem to wynik sprawiedliwy – mówi Antoni Jeleń, trener Naprzodu.
Bramki dla Czarnych: Przemysław Pawliczek – 2
Bramki dla Naprzodu: Mateusz Buko, Rafał Mandera
W pierwszej połowie Naprzód zdominował boiskowe wydarzenia i mecz wyglądał tak, jakby to czyżowianie grali na własnym boisku. Długo jednak swojej przewagi nie potrafili udokumentować. Dopiero w 39 min dośrodkowanie z rzutu rożnego sprytnym strzałem głową na bramkę zamienił Buko. W drugiej połowie podrażnieni gospodarze od początku ruszyli do ataku, sprawiając defensywie Naprzodu sporo kłopotów. W 50 min niepilnowany Przemysław Pawliczek dostał piłkę na 8 metrze i uderzył w długi róg, wyrównując stan meczu. Przewaga gospodarzy rosła, ale w 65 min dość niespodziewanie na prowadzenie wyszli goście. Na 25 metrze piłkę dostał Rafał Mandera. Przymierzył bez zastanowienia, piłka odbiła się jeszcze od obrońcy Czarnych i wpadła za kołnierz bramkarza gospodarzy. Stracona nieco przypadkowo bramka nie podłamała miejscowych, którzy w dalszym ciągu przeważali. Ich gra została nagrodzona kwadrans przed końcem meczu. Piłka dośrodkowana z rzutu rożnego spadła pod nogi zupełnie nie obstawionego Pawliczka i zawodnik Czarnych po raz kolejny wpisał się na listę strzelców. – Pierwsza połowa w naszym wykonaniu była nie najlepsza i przeciwnik dominował. W drugiej zagraliśmy już lepiej i mogliśmy się nawet pokusić o zwycięstwo. Mamy remis, dalej okupujemy to ostatnie miejsce, ale w drużynie widać wiarę w to, że jeszcze w tej rundzie uda się jakieś punkty zdobyć – Jan Adamczyk, opiekun Czarnych.
– Założyliśmy sobie przed meczem, że w pierwszej połowie spróbujemy narzucić rywalowi swój styl gry i to się udało. Niestety po przerwie moja drużyna trochę się pogubiła i oddała inicjatywę. Moim zdaniem to wynik sprawiedliwy – mówi Antoni Jeleń, trener Naprzodu.
Rafako Racibórz – Górnik Pszów 0:2
Bramki dla Rafako: Bartosz Stawarski (k), Artur Sobala
Losy spotkania rozstrzygnęły się już w pierwszej połowie. Przyjezdni od początku osiągnęli sporą przewagę, którą udokumentowali dopiero po bramce z rzutu karnego. W polu karnym do parteru sprowadzony został Grasman i sędzia odgwizdał „jedenastkę”. Jej wykonawcą został Stawarski i zrobiło się 1:0. Tuż przed przerwą przyjezdni cieszyli się z drugiego gola. Sobala dostał idealne podanie od Klimy i tylko dopełnił formalności. Po przerwie wynik nie uległ już zmianie mimo kilku dogodnych sytuacji, zwłaszcza ze strony Górnika. – Mieliśmy ogromną przewagę, ale wynik osiągnęliśmy trochę skromny. Niestety znów nie mogę pochwalić swojej drużyny za skuteczność, bo graliśmy w zasadzie na jedną bramkę, a zdobyliśmy tylko dwa gole – powiedział po meczu Tomasz Gajewski, trener Górnika.
Bramki dla Rafako: Bartosz Stawarski (k), Artur Sobala
Losy spotkania rozstrzygnęły się już w pierwszej połowie. Przyjezdni od początku osiągnęli sporą przewagę, którą udokumentowali dopiero po bramce z rzutu karnego. W polu karnym do parteru sprowadzony został Grasman i sędzia odgwizdał „jedenastkę”. Jej wykonawcą został Stawarski i zrobiło się 1:0. Tuż przed przerwą przyjezdni cieszyli się z drugiego gola. Sobala dostał idealne podanie od Klimy i tylko dopełnił formalności. Po przerwie wynik nie uległ już zmianie mimo kilku dogodnych sytuacji, zwłaszcza ze strony Górnika. – Mieliśmy ogromną przewagę, ale wynik osiągnęliśmy trochę skromny. Niestety znów nie mogę pochwalić swojej drużyny za skuteczność, bo graliśmy w zasadzie na jedną bramkę, a zdobyliśmy tylko dwa gole – powiedział po meczu Tomasz Gajewski, trener Górnika.
Baterex Nędza – Naprzód Syrynia 4:2
Bramki dla Naprzodu: Paweł Hojak, Roman Kowalczyk
Mecz z wysokiego C rozpoczęli przyjezdni, którzy w około 20 min wyszli na prowadzenie po bramce Hojaka. Zawodnik Naprzodu trafił do bramki po dośrodkowaniu z rzutu rożnego. Podrażnienie gospodarze wyrównali praktycznie od razu, wykorzystując stały fragment gry. Kolejne bramki padały już po zmianie stron, ale tuż przed przerwą doszło do osłabienia drużyny gości. Drugą żółtą kartkę obejrzał jej kapitan Maciuga i przez całą drugą połowę goście musieli grać w osłabieniu. Miejscowi wykorzystali to tuż po przerwie, kiedy sędzia odgwizdał rzut karny za zagranie ręką w polu karnym zawodnika Naprzodu. W tym momencie Syrynia odpuściła i posypały się bramki dla gospodarzy. Rozmiary porażki zmniejszył Kowalczyk, dobijając strzał Zielińskiego. – Nie wiem skąd ta druga kartka dla Maciugi. Ona w zasadzie ustawiła nam mecz, bo tego zawodnika nam bardzo brakowało. Co do gry to myślę, że zagraliśmy poprawnie i w pełnym składzie stać nas było na wyrównaną walkę – podkreślał po meczu Wiesław Bugdoł, trener Naprzodu.
Bramki dla Naprzodu: Paweł Hojak, Roman Kowalczyk
Mecz z wysokiego C rozpoczęli przyjezdni, którzy w około 20 min wyszli na prowadzenie po bramce Hojaka. Zawodnik Naprzodu trafił do bramki po dośrodkowaniu z rzutu rożnego. Podrażnienie gospodarze wyrównali praktycznie od razu, wykorzystując stały fragment gry. Kolejne bramki padały już po zmianie stron, ale tuż przed przerwą doszło do osłabienia drużyny gości. Drugą żółtą kartkę obejrzał jej kapitan Maciuga i przez całą drugą połowę goście musieli grać w osłabieniu. Miejscowi wykorzystali to tuż po przerwie, kiedy sędzia odgwizdał rzut karny za zagranie ręką w polu karnym zawodnika Naprzodu. W tym momencie Syrynia odpuściła i posypały się bramki dla gospodarzy. Rozmiary porażki zmniejszył Kowalczyk, dobijając strzał Zielińskiego. – Nie wiem skąd ta druga kartka dla Maciugi. Ona w zasadzie ustawiła nam mecz, bo tego zawodnika nam bardzo brakowało. Co do gry to myślę, że zagraliśmy poprawnie i w pełnym składzie stać nas było na wyrównaną walkę – podkreślał po meczu Wiesław Bugdoł, trener Naprzodu.
Gwiazda Skrzyszów – Płomień Połomia 2:2
Bramki dla Gwiazdy: Bartosz Hudek, Mateusz Woźnica
Bramki dal Płomienia: Paweł Pawela, Marcin Ośliźlok
Początek należał do gości, którzy szybko wyszli na prowadzenie za sprawą Paweli. Około 15 min wyrównał jednak Hudek. Około 60 min Gwiazda wyszła na prowadzenie i wydawało się, że dowiezie je do końca. Nic z tego. Przyjezdni wyrównali w 80 min. Ośliźlok wykorzystał dobre dośrodkowanie z rzutu rożnego i precyzyjnym strzałem z główki pokonał Lajdę. Po sekundzie Gwiazda powinna znów prowadzić. Woźnica sprytnie potknął się o nogi obrońcy Płomienia i sędzia wskazał na rzut karny. Strzelał P. Drożdż, ale kunsztem popisał się bramkarz Płomienia, który odbił piłkę zmierzającą w lewy róg bramki. Akcja szybko przeniosła się pod bramkę gospodarzy i tylko dzięki nadzwyczajnej paradzie Lajdy Gwiazda nie straciła 3 bramki. – Jak się nie wykorzystuje karnego, to trzeba się cieszyć z punktu. Szkoda – podsumował Jerzy Wolny, trener Gwiazdy.
– Remis w sumie sprawiedliwy. Chociaż nie rozumiem jak można nie wykorzystać takiej sytuacji, jaką my mieliśmy w samej końcówce – powiedział z kolei Franciszek Krótki, trener Płomienia.
Bramki dla Gwiazdy: Bartosz Hudek, Mateusz Woźnica
Bramki dal Płomienia: Paweł Pawela, Marcin Ośliźlok
Początek należał do gości, którzy szybko wyszli na prowadzenie za sprawą Paweli. Około 15 min wyrównał jednak Hudek. Około 60 min Gwiazda wyszła na prowadzenie i wydawało się, że dowiezie je do końca. Nic z tego. Przyjezdni wyrównali w 80 min. Ośliźlok wykorzystał dobre dośrodkowanie z rzutu rożnego i precyzyjnym strzałem z główki pokonał Lajdę. Po sekundzie Gwiazda powinna znów prowadzić. Woźnica sprytnie potknął się o nogi obrońcy Płomienia i sędzia wskazał na rzut karny. Strzelał P. Drożdż, ale kunsztem popisał się bramkarz Płomienia, który odbił piłkę zmierzającą w lewy róg bramki. Akcja szybko przeniosła się pod bramkę gospodarzy i tylko dzięki nadzwyczajnej paradzie Lajdy Gwiazda nie straciła 3 bramki. – Jak się nie wykorzystuje karnego, to trzeba się cieszyć z punktu. Szkoda – podsumował Jerzy Wolny, trener Gwiazdy.
– Remis w sumie sprawiedliwy. Chociaż nie rozumiem jak można nie wykorzystać takiej sytuacji, jaką my mieliśmy w samej końcówce – powiedział z kolei Franciszek Krótki, trener Płomienia.
Silesia Lubomia – Jedność Jejkowice 2:4
Bramki dla Silesii: Andrzej Krupa, Grzegorz Bruzda
Silesia przegrywała po bramce z rzutu karnego. Jeszcze przed przerwą podopieczni trenera Buchalika zdołali jednak odwrócić rezultat. Wyrównał Krupa, trafiając głową po dośrodkowaniu z boku boiska. Gospodarze wyszli na prowadzenie po bramce Bruzdy, który wygrał pojedynek biegowy z obrońcą gości i strzelił nie do obrony. Po przerwie obraz gry uległ diametralnej zmianie. Najpierw zawodnik gości wysupłał obrońcom Naprzodu piłkę i dograł koledze tak, że ten nie miał prawa się pomylić. Potem był nieprawdopodobny strzał z 40 metrów. Zawodnik gości zobaczył, że bramkarz Naprzodu jest wysunięty nieco przed bramkę i spróbował go przelogować. Próba okazała się skuteczna. Nie był to koniec nieszczęść miejscowych. Kiedy Mięsopust obejrzał czerwoną kartkę, było w zasadzie jasne, że Silesia meczu nie wygra, a po jednej z kontr zrobiło się 2:4. – Po przerwie zagraliśmy jakoś zbyt zachowawczo. Jedność przejęła inicjatywę, była zespołem lepszym i w sumie wygrała zasłużenie. Nie wiem czemu tak słabo zagraliśmy – mówił po meczu Bolesław Buchalik, trener Silesii.
Bramki dla Silesii: Andrzej Krupa, Grzegorz Bruzda
Silesia przegrywała po bramce z rzutu karnego. Jeszcze przed przerwą podopieczni trenera Buchalika zdołali jednak odwrócić rezultat. Wyrównał Krupa, trafiając głową po dośrodkowaniu z boku boiska. Gospodarze wyszli na prowadzenie po bramce Bruzdy, który wygrał pojedynek biegowy z obrońcą gości i strzelił nie do obrony. Po przerwie obraz gry uległ diametralnej zmianie. Najpierw zawodnik gości wysupłał obrońcom Naprzodu piłkę i dograł koledze tak, że ten nie miał prawa się pomylić. Potem był nieprawdopodobny strzał z 40 metrów. Zawodnik gości zobaczył, że bramkarz Naprzodu jest wysunięty nieco przed bramkę i spróbował go przelogować. Próba okazała się skuteczna. Nie był to koniec nieszczęść miejscowych. Kiedy Mięsopust obejrzał czerwoną kartkę, było w zasadzie jasne, że Silesia meczu nie wygra, a po jednej z kontr zrobiło się 2:4. – Po przerwie zagraliśmy jakoś zbyt zachowawczo. Jedność przejęła inicjatywę, była zespołem lepszym i w sumie wygrała zasłużenie. Nie wiem czemu tak słabo zagraliśmy – mówił po meczu Bolesław Buchalik, trener Silesii.
oprac. (art)