Poszło o kasę
Propozycja znalazła się w projekcie nowego programu współpracy miasta z organizacjami pozarządowymi, który trafił na sesję rady miejskiej 26 października.
Dotacja tylko na projekt
Według propozycji jeśli jakaś organizacja dostałaby pieniądze na konkretny projekt, to miałaby je wydać tylko na ten projekt, a nie na płacenie czynszu czy mediów. Stanisław Szulik, naczelnik wydziału oświaty tłumaczył, że wynika to z ustawy o samorządzie gminnym. Radnym, którzy sami działają w takich organizacjach, zapis nie spodobał się. Doskonale zdawali sobie sprawę, że bez tych pieniędzy utrzymanie biur byłoby znacznie utrudnione, a nawet sparaliżowane. – Jak długo piszę projekty, nie było zastrzeżenia dotyczącego zakazu przeznaczania środków na utrzymanie biur. Jak to się ma np. do projektów, do których realizacji są konieczne pomieszczenia? Dotąd wpisywaliśmy takie środki, a teraz pan mówi, że ustawa tego zabrania – mówiła Gabriela Chromik, radna, przedstawicielka Stowarzyszenia Kobiet Aktywnych.
Wykreślić niewygodny zapis
Stanisław Szulik odparł, że w Radlinie działa specjalnie powołane przez miasto biuro organizacji pozarządowych, które dysponuje pomieszczeniami. Więc jeśli jakaś organizacja potrzebuje pomieszczenia, tam może z niego korzystać. Przewodniczący rady Jacek Sobik zapytał naczelnika, czy punkt o kosztach biur jest konieczny w programie. Dowiedział się, że to tylko projekt. Można go zatem zmieniać. Przewodniczący postawił więc wniosek o wykreślenie kontrowersyjnego punktu, a radni poparli go w głosowaniu.
Każdego przegłosują
Wątpliwości rajców wzbudził też nowy sposób oceny wniosków o dotację. Dotąd zajmował się tym sześcioosobowy zespół. W nowym programie kompetencje mają przejąć pięcioosobowe komisje. Mają się składać z jednego przedstawiciela wskazanego przez burmistrza, dwóch pracowników urzędu miasta z referatów merytorycznie związanych z tematyką wniosków (np. sport, kultura, sprawy społeczne) i dwóch przedstawicieli organizacji pozarządowych. Kazimierz Huda pytał, czy nie można odwrócić proporcji: – Trzy z pięciu osób reprezentują miasto. Nie czarujmy się, one będą mogły przegłosować przedstawicieli organizacji pozarządowych. Czy muszą być trzy osoby z urzędu? – dopytywał radny Huda.
– Proporcje mogą być odwrócone. Są dwaj pracownicy urzędu, jeden wskazany przez burmistrza, który nie musi być pracownikiem urzędu. Natomiast ustawa nie zabrania burmistrzowi powołania trzeciego pracownika urzędu – odparł naczelnik.
Program przeszedł większością wniosków.
(tora)