Zebrać grupę i zabiegać o miejską kasę
Ciekawą, choć budzącą wątpliwości i niedowierzanie uchwałę podjęła rada miasta Radlina na sesji 26 października. Przyznała mieszkańcom prawo do starania się o pieniądze miejskie na sfinansowanie jakiegoś przedsięwzięcia lokalnego, np. naprawy chodnika. Na czym w skrócie nowinka polega. Grupa mieszkańców, czyli wg przepisów minimum dwie osoby, uważa, że warto utwardzić kawałek polnej drogi. Tylko, że nie ma na to wystarczającej puli pieniędzy. Pisze więc wniosek do burmistrza o fundusze. Jeśli burmistrz uzna, że przedsięwzięcie ma sens, wyasygnuje gotówkę. Brzmi zbyt pięknie by było prawdziwe.
Kryteria oceny
Zaproponowany przez burmistrza sposób oceniania wniosków wzbudził wątpliwości. Dotyczył m.in. zapisu, że im większy wkład własny mieszkańców, tym wyższa ocena. – Jeśli ktoś zadeklaruje 3 tys. zł wkładu własnego na zadanie oszacowane na 6 tys. zł, wychodzi, że wyłoży połowę środków. Ma więc szansę na więcej punktów, niż wniosek oszacowany dajmy na to, na 600 tys. zł i ktoś zadeklaruje 60 tys. zł. Choć daje więcej pieniędzy, to deklaruje tylko 10 procent – mówił Michał Wawrzyniak. Nie podobało mu się również różnicowanie wniosków na takie, które mogą dostać maksymalną liczbę sześciu punktów i takie, które mają szansę najwyżej na trzy punkty. Niżej ocenione będą np. przedsięwzięcia sportowe. Stanisław Szulik zaznaczył, że tę uchwałę trzeba łączyć ze wspomnianym programem współpracy z organizacjami pozarządowymi. Rzeczy niżej punktowane tu, traktowane są priorytetowo tam. Sport jest jednym z tych priorytetów.
Skąd pieniądze
Radny Henryk Rduch pytał, skąd wezmą się pieniądze na projekty zgłaszane przez mieszkańców. – Budżet jest zmieniany w trakcie roku, pojawiają się oszczędności przetargowe, więc radni będą mogli je też przeznaczyć o ile uznają, że dana inicjatywa jest godna uwagi – mówił Stanisław Szulik.
– To nowość, tworząc uchwałę myśleliśmy raczej o inicjatywach, jak np. posprzątanie lasu. Na razie nie przewidzieliśmy środków w budżecie, bo żadne wnioski nie wpłynęły, więc nie wiadomo, ile ewentualnie pieniędzy będzie potrzebnych. Jeśli w przyszłym roku będą większe zadania, będzie można wpisać je do budżetu na 2012 rok – mówiła Barbara Magiera, burmistrz.
Wszyscy zdają sobie sprawę, że podzielenie się z mieszkańcami prawem do wydawania miejskich pieniędzy jest nowością, której trzeba będzie się nauczyć. Przyszłość pokaże, czy temat wypali.
(tora)