Kanalizację dokończą z własnej kieszeni
Sprawa dotyczy tych mieszkańców dwóch sołectw Połomi i Gogołowej, którzy kupili materiał do przyłączy kanalizacyjnych przed złożeniem stosownego wniosku w urzędzie gminy. W ten sposób pozbyli się możliwości dofinansowania zakupu. Teraz mają poważny problem i wszystko wskazuje na to, że nie zostanie on rozwiązany po ich myśli. – Uprzedzałem, by wstrzymać się z kupnem potrzebnych materiałów. Wyraźnie podkreślałem to na zebraniach wiejskich – mówi Jerzy Grzegoszczyk, wójt gminy.
Bez funduszu
Przyłącza to kula u nogi dla mieszkańców. Dokończenie inwestycji w Połomi i Gogołowej przypadło na bardzo niefortunny okres. Zlikwidowano gminny fundusz ochrony środowiska, z którego dotowano takie inwestycje. Pieniądze na ten cel nie zniknęły. Trafiły do budżetu, ale z niego gmina finansować przedsięwzięcia już nie mogła.
Warunki były jasne
Po długich pertraktacjach z Regionalną Izbą Obrachunkową ustalono porozumienie. Gmina podjęła regulamin i stosowną uchwałę, zgodnie z którą to wójt miał ogłaszać nabór wniosków na realizację określonych zadań. Do niego też należało ustalenie szczegółów, w tym wkładu własnego oraz wysokości dotacji. Istotą uchwały jest fakt, że wnioskodawca musi gminie dostarczyć rozliczenia, a niewykorzystaną część dotacji zwrócić i to w ciągu piętnastu dni po upływie określonego terminu wykorzystania dotacji. Materiał z kolei mieszkaniec mógł kupić dopiero po złożeniu wniosku. – Takie są ustalenia i z przykrością przyznaję, że osoby, które postąpiły inaczej nie otrzymają dofinansowania – wyjaśnia wójt. Jak informuje, do tej pory do urzędu trafiły głosy dwóch niezadowolonych mieszkańców. Radni z Połomi i Gogołowej przekonują, że niezadowolonych będzie więcej.
(mag)