Osłabieni Czarni ratują remis w końcówce. Naprzód prze do przodu
Czarni Gorzyce – Forteca Świerklany 1:1
Bramka dla Czarnych: Przemysław Pawliczek
Lepiej spotkanie rozpoczęli goście, którzy już w 15 min wyszli na prowadzenie po dobrze wykonanym rzucie wolnym. Sytuacja miejscowych jeszcze bardziej skomplikowała się około 25 min, kiedy to Kamczyk sfaulował wychodzącego na czystą pozycję zawodnika Fortecy, za co obejrzał czerwoną kartkę. Mimo gry w przewadze Forteca nie potrafiła strzelić kolejnych bramek, co więcej, to Czarni już w doliczonym czasie gry przeprowadzili akcję, po której wyrównali stan meczu! Piłkę wrzuconą w pole karne przejął Lamczyk, który odegrał na czystą pozycję do Pawliczka a ten nie miał problemów z wpakowaniem piłki do siatki! Była to czwarta już bramka tego zawodnika strzelona w trzech ostatnich spotkaniach. Po raz kolejny jego trafienie dało Gorzycom cenny punkt.
– Dziś było widać w naszej grze naprawdę dużą determinację. Zawodnikom należą się ogromne brawa za to, że do końca wierzyli i do końca walczyli. Oprócz oczywiście ważnej determinacji w naszej grze widać także postęp i to również napawa optymizmem – nie krył zadowolenia Jan Adamczyk, opiekun Czarnych.
Naprzód Syrynia – Płomień Połomia 4:1
Bramki dla Naprzodu: Robert Szymiczek – 2, Tomasz Zieliński, Łukasz Tront.
Bramka dla Płomienia: Dariusz Wita
Mecz w Syryni jeszcze dobrze się tak naprawdę nie zaczął a już było po emocjach, bo po 20 minutach gry miejscowi wygrywali 3:0. Najpierw około 7 min dośrodkowanie przejął Szymiczek. Chwilę później ten sam zawodnik zdecydował się na uderzenie zza pola karnego i piłka ponownie zatrzepotała w siatce Płomienia. Na 3:0 podwyższył Zieliński, który zdecydował się na strzał z boku pola karnego. Piłka poszybowała w kierunku długiego słupka i wpadła do siatki. W końcówce pierwszej połowy goście, którzy przejęli inicjatywę zdobyli kontaktowego gola. Wita zdecydował się na indywidualną akcję i przywrócił nadzieje drużynie Płomienia. Po przerwie miejscowi uspokoili grę i w 70 min zdobyli kolejną bramkę, która przesądziła o rezultacie meczu. Do dośrodkowania z rzutu rożnego najwyżej wyskoczył Tront i głową skierował piłkę do siatki.
– Bardzo dobry początek trochę nas uśpił i rywal zdobył kontaktowego gola. Po przerwie moja drużyna na więcej jednak nie pozwoliła, zdobyła czwartego gola i w zasadzie było już po meczu – komentuje rozwój boiskowych wydarzeń Wiesław Bugdoł, trener Naprzodu. – Po meczu to było już po 20 minutach. Rywal wygrał zasłużenie, bo był drużyną lepszą i tyle. My mamy spore problemy z zestawieniem drużyny. Skład nam się rozsypał i wygląda to tak jak wygląda – wyjaśnia Franciszek Krótki, trener Płomienia.
Borowik Szczejkowice – Górnik Pszów 0:1
Bramka dla Górnika: Krzysztof Szewczyk
Jedyny gol w tym meczu padł w 59 min. Szewczyk najwyżej wyskoczył do dośrodkowania z rzutu rożnego i głową pokonał bramkarza Borowika. Do końca spotkania wynik nie uległ już zmianie mimo kilku dobrych sytuacji ze strony Górnika. Piłkarzom trenera Gajewskiego najwyraźniej przeszkadzało jednak kiepskie boisko w Szczejkowicach. – To była gra w anormalnych warunkach. Tak fatalnych boisk nie ma nawet w niższych klasach rozgrywkowych. Mieliśmy sporo sytuacji do zdobycia gola, ale w warunkach w jakich przyszło nam grać to cieszę się z tej jednej bramki i zwycięstwa – mówi trener Górnika Tomasz Gajewski.
Silesia Lubomia – Rymer Rybnik 3:1
Bramki dla Silesii: Marcin Dzierżęga – 2, Piotr Kiełbasa
Gospodarze, którzy ostatnie 3 spotkania przegrali przystąpili do meczu mocno zdeterminowani, żeby odwrócić niekorzystną passę. W 20 min Krupa idealnie obsłużył Dzierżęgę a ten wyprowadził swój zespół na prowadzenie. Kilka chwil później gospodarze wrócili z dalekiej podróży, bowiem goście nie wykorzystali rzutu karnego. Do przerwy wynik nie uległ zmianie. Około 55 min podwyższył Kiełbasa i kibice w Lubomi mogli nieco odsapnąć. Zupełnie spokojnie mogli oglądać mecz od 65 min. Bruzda mocno uderzył na bramkę Rymera, bramkarz tej drużyny piłkę co prawda sparował, ale zrobił to na tyle nieszczęśliwie, że ta znalazła się pod nogami Dzierżęgi, który zdobył swojego drugiego gola w tym meczu. W ostatniej minucie spotkania goście zdobyli honorowego gola, z rzutu karnego. – Na drużynie ciążyła już jakaś tam presja, bo po ostatnich kilku przegranych meczach należało w końcu wygrać. To się udało i z tego najbardziej jesteśmy dziś zadowoleni – mówi Bolesław Buchalik, trener Silesii.
Start Pietrowice – Naprzód Czyżowice 2:2
Bramki dla Naprzodu: Dawid Kubica – 2
Naprzód z pewnością nie był faworytem spotkania w Pietrowicach, ale to co stało się w 20 i 22 min dawało nadzieję na to, że z boiska Startu wywiezie komplet punktów. Najpierw Kubica głową pokonał bramkarza gospodarzy. Chwilę później ten sam zawodnik podwyższył wynik decydując się na strzał z 20 metrów. Piłka trafiła wprost w „okienko” bramki Startu. 10 minut przed końcem I połowy gospodarze wyprowadzili skuteczną kontrę i zdobyli kontaktowego gola. Po zmianie stron doskonałą okazję zmarnował Adamczyk, który nie trafił do bramki z 5 metrów. Zamiast podwyższyć, goście stracili prowadzenie. Gospodarze wykonywali rzut wolny. Dość prosta piłka zaskoczyła Janetę i po jego błędzie wpadła do siatki. –Wydawało się, że pewnie wygramy ten mecz, niestety po raz kolejny w drugiej połowie tracimy inicjatywę i remisujemy – mówi Antoni Jeleń, trener Naprzodu.
Gwiazda Skrzyszów – Jedność Jejkowice 1:1
Bramka dla Gwiazdy: Ariel Świerzyński
Mieszane uczucia mieli kibice Gwiazdy po meczu z Jejkowicami. Najwięcej emocji doświadczyli pomiędzy 55 a 70 minutą meczu. Najpierw Gwiazda jeszcze przy stanie 0:0 stanęła przed doskonałą szansą zdobycia gola. W polu karnym powalony został Hudek i sędzia odgwizdał rzut karny. Do piłki podszedł P. Dróżdż, ale jego intencje wyczuł bramkarz Jedności, który strzał obronił. Niefortunny strzelec zmarnował w ten sposób drugiego karnego z rzędu (wcześniej w meczu z Płomieniem Połomia). Niewykorzystana sytuacja dość szybko się zemściła i Jedność wyszła na prowadzenie. Równie szybko padło jednak wyrównanie za sprawą Świerzyńskiego, który technicznym strzałem pokonał bramkarza przyjezdnych. Kwadrans przed końcem sytuacja gospodarzy mocno się skomplikowała, kiedy drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę obejrzał T. Dróżdż. – Gdybyśmy wykorzystali rzut karny, to może nawet byłyby szanse na zwycięstwo – uważa Marek Cudnowski, trener Gwiazdy.
oprac. (art)