Halny w Radlinie pohulał, Winner za mocny
W piątek 5 listopada siatkarze Górnika Radlin podejmowali we własnej hali drużynę KS Halny Węgierska Górka. W perspektywie walki o awans górnicy liczyli na 3-punktowe zwycięstwo. Wygrać się udało, ale nie bez straty punktu.
To oznacza komplikacje
Wszystko szło dobrze do trzeciego seta. W dwóch pierwszych partiach Górnik wręcz rozbił rywali, najpierw do 17, a następnie do 19. Łatwe prowadzenie chyba uśpiło miejscowych, bo kolejne dwa sety przegrali do 22 i 23. Dopiero w tie breaku gospodarze udowodnili swoją wyższość wygrywając do 5 i cały mecz 3:2, zdobywając tylko 2 zamiast planowych 3 punktów. – W trzecim secie mecz się wyrównał, czwartego mimo wysokiego naszego prowadzenia w nim również przegraliśmy. Na szczęście ostatni set przebiegał już bez problemów. Niestety jesteśmy w takiej sytuacji, że każda strata punktu bardzo komplikuje nam sprawę – mówi Marek Przybysz, trener Górnika.
Szanse są, trzeba tylko pokonać ATH
Dlatego dzień później drużyna Górnika jechała do Czechowic-Dziedzic z mocnym postanowienie zapunktowania w hali tamtejszego MTS-u Winner. Po raz kolejny jednak z planów niewiele wyszło, bo górnicy dość gładko przegrali 3:0 w setach do 19, 23 i 21. – Zagraliśmy bez Barteczki i Lisickiego, w dodatku nasz rozgrywający był kontuzjowany. Los się sprzysiągł przeciwko nam. Jeszcze ani jednego meczu nie zagraliśmy w tym sezonie w pełnym składzie – nie kryje zdenerwowania trener Przybysz. – Całe szczęście układ naszych ostatnich spotkań jest taki, że jeszcze mamy szanse mimo sporej straty na awans do czołowej czwórki. Punktem wyjścia jest jednak konieczna wygrana u siebie w sobotę z ATH Bielskiem-Białą – podkreśla Przybysz. Obecnie do czwartego MTS-u Winner Górnik traci aż 5 punktów.
(art)