Muzyczne tornado w Pszowie
Zaczęli od Ring of fire oraz Hit the road Jack. Muzycy przyjechali do Pszowa promować nową płytę Fishdick Zwei – The Dick is Rising Again. Były New York, New York, i grany na bis hitowy Love Shack, który szturmem zdobył Listę Przebojów Trójki, trzy tygodnie będąc na szczycie. Na płycie w tej piosence zaśpiewała gościnnie Anna Brachaczek, w Pszowie jej partie wykonał gitarzysta Jankiel.
Zamienili się miejscami
Największe zaskoczenie wzbudził francuski klasyk Et si tu n’existes pas, w którym muzycy pozamieniali się rolami. Zaśpiewał perkusista Ślimak, grając na gitarze Jankiela. Za bębnami usiadł wokalista Titus, który oddał swój bas Jankielowi. Zespół nie przeładował koncertu nowościami, umiejętnie przeplatał je swoimi klasykami. Były m.in. Jocker, Drug dealer, Barmy army czy Pizza driver. Między kawałkami Titus krzyczał „Pasuje?”, a nabity ludźmi MOK dosłownie ryczał yeaah. Pod sceną trwało szaleństwo. Takiego młyna w MOK–u jeszcze nie widziałem.
Impreza wypaliła
Fani ostrych brzmień byli już odpowiednio rozgrzani koncertem pszowskiego Diggera. Miejscowa kapela ma rzeszę sympatyków, którzy skandowaniem wywoływali zespół na scenę. Digger był pierwszym zespołem, który wywołał żywszą reakcję publiki. Grającym wcześniej Dysonansowi, Pigs in Tank i Bloo (zwycięzca przeglądu kapel) ludzie, i to w niezbyt dużej liczbie, raczej przyglądali się. Większość na zapleczu raczyła się napojami i rozmawiała. Taki już los rozgrzewaczy przed daniem głównym. Rock Trendy okazało się sukcesem. Chyba najszybciej MOK pozwoli się podobnie wyszaleć w styczniu, kiedy zagra Kazik Na Żywo.
(tora)