Władze Odry Wodzisław walczą z kibicami
Zdaniem władz klubu piłkarskiego Odra Wodzisław banda chuliganów przerwała sparing, zdemolowała sztuczną murawę i sterroryzowała ludzi obecnych na stadionie.
Stowarzyszenie Sympatyków Odry Wodzisław przyznaje, że kibice przerwali sparing, ale pozostałe zarzuty nazywa kłamstwem. Władze klubu mówią o kibicach – bandyci. Zarzucają byłemu prezesowi Dariuszowi Kozielskiemu udostępnienie autokaru, którym kibice dotarli na sparing. Były szef klubu zamierza bronić swojego dobrego imienia.
Sparing odbył się w czeskim Kromieryżu. W trakcie meczu na murawę weszła grupa kibiców z transparentem „Zlamal oddaj Odrę”. Okrzykami dali do zrozumienia, co myślą o czeskich właścicielach klubu. Szefostwo Odry twierdzi, że chuligani obrzucili piłkarzy środkami pirotechnicznymi. Dwa dni po sparingu w portalu mksodra.tv został opublikowany materiał z zajść na stadionie. Widać na nim, że kilka minut po rozpoczęciu meczu na murawę weszło kilkudziesięciu kibiców. Towarzyszył im huk petard. Nie widać jednak pogróżek.
Sparingowe spotkanie pomiędzy przebywającą w Kromieryżu na zgrupowaniu Odrą, a czeskim III-ligowcem Hanacka Slavia odbyło się 19 stycznia. Mecz został przerwany przez grupę kibiców z Wodzisławia. – Bandyci ci obrzucili boisko i przebywających na nim piłkarzy środkami pirotechnicznymi. Po kilku minutach wkroczyli na sztuczną murawę boiska i zaatakowali piłkarzy obrzucając ich stekiem wyzwisk i groźbami karalnymi. Zastraszeni piłkarze w pośpiechu musieli ewakuować się z murawy. Zaatakowali też zarząd klubu. Tylko dzięki interwencji prezesa Zdrahala nie doszło do bójki. Niestety osoby biorące czynny udział w zajściach są powiązane ze Stowarzyszeniem Sympatyków Odry Wodzisław – alarmuje oficjalna strona klubu, podkreślając wielokrotnie, że owi bandyci do Czech dostali się autobusem Gosława Jedłownik. – Bandyci na miejsce dotarli autokarem należącym do byłego prezesa Odry Dariusza Kozielskiego. Dlaczego pan Kozielski zezwolił na wykorzystanie swojego autokaru w tak niecnym celu? – pyta portal Odry.
Były prezes broni kibiców
W wydanym przez siebie oświadczeniu SSOW przyznaje, że grupa kibiców rzeczywiście udała się na sparing i go przerwała, ale o chuligańskich czynach nie było mowy. – Cała akcja odbyła się w Czechach po to, by pokazać czeskim właścicielom klubu, co kibice sądzą na temat działań ich przedstawicieli w Polsce. Nie groziliśmy zawodnikom. Nie uciekaliśmy przed policją, nie było mowy o bójce – odpowiada na swojej stronie SSOW. – Nie było żadnych antyterrorystów, o których pisze strona. Przejechał jeden radiowóz, potem drugi i oba odeskortowały autobus do granicy w Chałupkach – opowiada Dariusz Kozielski, który był obecny na meczu. Przyznaje, że kibice przyjechali do Czech autobusem Gosława Jedłownik. – Kibice od pół roku wynajmują od nas autobus, którym jeżdżą na spotkania wyjazdowe – wyjaśnia. Zapowiada też, że sprawie wpisów na oficjalnej stronie internetowej Odry przyjrzą się jego prawnicy. – Jeśli uznają, że zostało tam naruszone moje dobre imię, to wytoczę klubowi sprawę – zapowiada Kozielski.
Jest film z zajścia
Dwa dni po zajściu materiał wideo z jego przebiegu opublikował portal mksodra.tv, którego przedstawiciele byli obecni na sparingu. Widać na nim, że kilka minut po rozpoczęciu meczu grupa kilkudziesięciu kibiców Odry w huku kilku petard weszła na murawę niosąc transparent z napisem „Zlamal oddaj Odrę”. Kibice stanęli na środku boiska, kilkakrotnie niecenzuralnymi słowami wyzwali czeskich właścicieli klubu. Na nagranym materiale nie widać jednak by kibice straszyli piłkarzy, którzy zresztą w ciągu całego zajścia stali na murawie. Nie widać też by próbowali wszczynać bójkę bądź kogokolwiek zaatakowali jak sugeruje portal Odry. Po kilku minutach na boisku zgasło światło, a grupa zeszła z murawy. – Sytuacja opisana przez władze Odry może jest dobrym scenariuszem filmu sensacyjnego, ale z prawdą ma niewiele wspólnego – mówi jeden ze świadków zdarzenia, który jednak woli pozostać anonimowy.
Będą zakazy dla uczestników protestu
Władze Odry twardo jednak obstają przy swoim. – Decyzją zarządu wszyscy uczestnicy napadu zostaną ukarani zakazami wstępu na obiekty Odry. Z tymi bandytami nie chcemy mieć nic wspólnego – informuje strona internetowa. – Jest nam bardzo przykro, że grupa kibiców, którym najbardziej leży na sercu dobro klubu oraz którzy w całej rundzie jesiennej swoim dopingiem wspierali piłkarzy Odry nawet w najdalej położonych zakątkach Polski, przez obecne władze spółki w oficjalnym komunikacie nazwana została m.in. „bandytami” i „chuliganami” – odpowiada SSOW.
„Afera” międzynarodowa?
Władze klubu uważają, że kibice popsuli wizerunek Odry. – Czeskie drużyny, z którymi mieliśmy grać rozważają rezygnację ze sparingów w obawie o bezpieczeństwo piłkarzy. Niestety, Czesi potraktowali środowe wydarzenia jako aferę międzynarodową, której skutki są na chwilę obecną trudne do przewidzenia – czytamy na stronie internetowej klubu. O jakie konkretnie skutki chodzi, nie wiadomo. Były prezes Odry uważa, że to władze Odry psują wizerunek klubu. – Robią to chyba po to, by odwrócić uwagę od swojej nieudolności. Przejmując klub obiecywali miliony, a tymczasem w klubowej kasie nie ma pieniędzy dosłownie na nic. Nawet na opłacenie rachunków za telefony, które kilka dni temu zostały odłączone. Najpierw przeszkadzał im Serwotka, potem Kozielski, a teraz kiedy mają pełnię władzy kto im przeszkadza? Najwyraźniej kibice – ironizuje Kozielski.
Artur Marcisz