Nie czytając opakowań lekarstw ryzykujemy uszkodzeniem wątroby
Z aptek znikają najczęściej leki na grypę, przeziębienie i środki o działaniu przeciwbólowym i przeciwzapalnym. – Klienci czując nadchodzącą chorobę, chcą się jak najszybciej postawić na nogi. Kupują po kilka preparatów z jednej grupy licząc na kompleksowe działanie. W rzeczywistości wychodzą z apteki z kilkoma preparatami w reklamówce, ale tak naprawdę jedną substancją. Jako aptekarze staramy się klientom zwracać na to uwagę – mówi Piotr Klima, aptekarz i wiceprezes Śląskiej Izby Aptekarskiej. – Zawsze pod nazwą handlową leku jest nazwa międzynarodowa i można sobie porównać opakowania, czy nie jest to ten sam lek. W każdym opakowaniu jest ulotka producenta, z której można się wszystkiego dowiedzieć, np. nazwy chemicznej. Preparaty te mają różną postać farmaceutyczną, np. tabletki, kapsułki, saszetki, tabletki musujące, syropy, zawiesiny, czopki. Należy pamiętać, że np. Ibuprofen jest też składnikiem maści przeciwbólowych i przeciwzapalnych – wylicza aptekarz.
Młodzi leczą się sami
O tym, że Polacy lubią się „leczyć” świadczą badania, które wykazują wzrost ilości przyjmowanych przez nas leków. Polska jest szóstym co do wielkości rynkiem zbytu leków w Europie. Biorąc pod uwagę liczbę opakowań przypadających na jednego mieszkańca, wyprzedziła nas tylko Francja. Jak podaje Centrum Badania Opinii Społecznej, 31 proc. ankietowanych zapytanych o sposób radzenia sobie z pogorszeniem swojego stanu zdrowia przyznało, że stosuje sprawdzone domowe metody. 30 proc. respondentów odpowiedziało, że idzie do lekarza i stosuje przepisane leki. 24 proc. ankietowanych korzysta z dostępnych bez recepty leków. 13 proc. nie robi nic i stara się przeczekać złe samopoczucie oraz dolegliwości. Tylko 1 proc. respondentów przyznało się do stosowania medycyny niekonwencjonalnej. Zauważono, że czynnikiem, który przyspiesza decyzję o pójściu do lekarza jest wiek. Im jesteśmy młodsi tym częściej leczymy się sami lekami bez recepty.
Smaczne lekarstwa
– Modę na „samoleczenie” wywołują również nazwy leków, które sugerują nam na co mają pomagać. I tak lek „akatar” ludzie biorą od razu na katar, „apap noc” na noc a „ibuprom zatoki” na zatoki. Firmy powodują, że nie trzeba być farmaceutą aby wiedzieć na co jest dany preparat, to potencjalne niebezpieczeństwo. W aptece widzę również podatność ludzi na reklamy telewizyjne – mówi Piotr Klima. Jeszcze na początku lat 90-tych przyjmowanie leków kojarzyło się większości z przełykaniem niesmacznego preparatu, najczęściej o gorzkim smaku. Dziś większość leków ma przyjemne smaki. Czy współczesne preparaty są więc lekami bezpiecznymi?
– Wszystkie leki dopuszczone do obrotu w Polsce są preparatami dokładnie przebadanymi, a więc z założenia bezpiecznymi. Jednak jest to jedna strona medalu. Drugą, niemniej ważną, jest umiejętność posługiwania się lekiem, czyli bezpieczna terapia. I tu jest wiele do zrobienia. Często lek niewłaściwie stosowany, a nawet źle przechowywany, może stać się źródłem występowania fatalnych dla pacjenta zdarzeń – tłumaczy dr Wojciech Łuszczyna z Urzędu Rejestracji Produktów Leczniczych.
Adrian Czarnota