Miasto nie ma pieniędzy na likwidację zalewiska
Od lat woda zbierająca się na rozwidleniu ul. Piaskowej i Syrokomli w Wodzisławiu zalewa pobliskie tereny. Podchodzi już pod drogę.
Ambitne plany pozbycia się problemu zaprezentował w minionej kadencji Mieczysław Kieca, obecny prezydent Wodzisławia. Ponad 127 tys. zł miasto zapłaciło za projekt budowlany zakładający wykonanie przekopu w nasypie kolejowym i odprowadzenie wody do pobliskiego potoku Sakandzok. Okazało się, że na wykonanie prac potrzeba 2 mln 600 tys. zł. – Ten projekt nas przerósł. Zakładaliśmy, że roboty uda się wykonać za ok. pół miliona – przyznaje Dariusz Szymczak, wiceprezydent Wodzisławia. Na etapie sporządzenia decyzji wodno-prawnej władze miasta starały się po raz kolejny przekonać Kompanię Węglową do wyłożenia chociaż części pieniędzy na tę inwestycję. Bezskutecznie. Obecnie, gdy woda groźnie wzbiera, jest wypompowywana przez miasto.
Nie ma nad czym główkować
– Każdy z kolejnych prezydentów obiecuje, że nam pomoże i woda w końcu zniknie. Nic z tego nie wynika. Oni się zmieniają na tych stanowiskach, a my ciągle mamy wodę w piwnicach. Nie ma nad czym główkować, tylko trzeba wziąć ciężki sprzęt i przekopać nasyp. Za chwilę nie będzie przejazdu. Woda zalewa już drogę – mówi Andrzej Grzelak, mieszkaniec domu sąsiadującego z zalanymi terenami.
Będą rozmawiać jak problem rozwiązać
Starostwo powiatowe przy wsparciu miasta za kilka tygodni rozpocznie remont drogi na ul. Piaskowej. Będzie ona podniesiona, co problemu nie rozwiązuje. Przejazd będzie, ale woda nie zniknie. Wręcz przeciwnie, podejdzie jeszcze wyżej. Dlatego już w tym tygodniu odbędzie się spotkanie pracowników starostwa i urzędu miasta, na którym mają być opracowane działania zmierzające do pozbycia się wody. Niewykluczone, że zastosowane zostanie rozwiązanie tymczasowe. Na definitywne załatwienie sprawy nikt w samorządzie nie ma pieniędzy.
(raj)