Ciągle nie wiadomo, co zrobić ze ściekami
LUBOMIA – Wójt zastanawia się jak rozwiązać problem kanalizacji
Nie ma widoków na to, by gmina mogła pozyskać środki na budowę kanalizacji ściekowej. Bezzasadna staje się więc budowa kolektora kanalizacyjnego, który miałby połączyć Nowe Nieboczowy z Raciborzem. Transportowanie ścieków tak długą rurą opłacalne byłoby tylko wówczas, gdyby przyłączona została do niej duża część Lubomi. Na to w budżecie gminy nie ma jednak środków. Nowa wieś, która powstanie na Dąbrowach i tak jednak zostanie skanalizowana (o ile przeniesie się tutaj odpowiednio duża liczba mieszkańców). Ścieki nie popłyną wówczas do Raciborza, a najprawdopodobniej do małej oczyszczalni, która powstanie na Szczypiołkach w Nowych Nieboczowach. – Zmiany jakie wprowadzimy w planie zagospodarowania przestrzennego umożliwią budowę w tym miejscu takiego obiektu. Będzie to oczyszczalnia segmentowa, z możliwością rozbudowy w przypadku gdybyśmy w przyszłości chcie podłączyć do niej całą Syrynię – wyjaśnia Czesław Burek, wójt Lubomi. Wobec braku jakichkolwiek funduszy zewnętrznych ewentualna budowa kanalizacji w Syryni to odległa przyszłość.
Ani kilometra rury
Wszystkie gminy w powiecie wodzisławskim albo już kanalizację mają, albo ją rozbudowują. Lubomia nie ma ani kilometra. Wójt więc ciężko myśli nad wyjściem z patowej sytuacji. Swoimi przemyśleniami podzielił się ostatnio z radnymi. – Musimy opracować nową strategię. Być może trzeba będzie się zastanowić nad dofinansowaniem do oczyszczalni przydomowych – zwrócił się do radnych. I przedstawił wyliczenia. – 1700 domów razy 10 tysięcy dofinansowania daje kwotę 17 mln zł. Połowę mógłby pokryć Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska. Zostaje 8,5 mln zł. Tymczasem koszt inwestorski budowy kanalizacji na Grabówce i w Lubomi to około 70 mln zł. Skanalizowanie Syryni może pochłonąć kolejne 90 mln zł. Nawet jeśli weźmiemy pod uwagę, że po przetargach kwoty te mogą spaść i nawet jeśli otrzymalibyśmy 85 procent dofinansowania unijnego, o co może być bardzo trudno, to i tak kwota jaką byśmy musieli wydać z własnego budżetu jest o wiele większa, niż w przypadku gdybyśmy chcieli dofinansować mieszkańcom budowę przydomowych oczyszczalni – wylicza wójt.
Współczynnik 120
Wyliczenia wójta mogą się jednak nie zdać na wiele, jeśli okaże się, że pomysł na budowę oczyszczalni przydomowych jest niezgodny z unijnymi wymogami. Bo Unia wymaga, by tam gdzie na kilometr przypada 120 mieszkańców, budować kanalizację zbiorczą. – Dlatego musimy to przemyśleć i sprawdzić, czy uda się ten współczynnik u nas jest zachowany – kończy wójt.
(art)